Jest Pan jednym ze współautorów „Raportu B44 – leczenie chorych z ciężką postacią astmy”. Jakich aspektów programu lekowego dotyczy ten raport? Jakie są główne wnioski, które z niego płyną?
Raport ten dotyczy głównie tego, jak funkcjonuje program oraz jak jest finansowany. Nie chodzi tu o opłacalność programu, bo zasadniczo szpitale nie działają w celu zysku, ale czy placówki nie dokładają do tego programu.
Niestety, jak wszystkie programy lekowe, cierpi on na szereg barier organizacyjnych i biurokratycznych. Realizatorzy tego programu narzekają na to, że liczba zadań, także tych około programowych, jest bardzo duża. Kryteria kwalifikacji do programu również są wskazywane przez ekspertów klinicznych jako niewystarczające, czyli nie wszyscy pacjenci, którzy tego potrzebują mogą być do niego włączeni. Rozproszenie geograficzne wskazuje, że część chorych może mieć problem z dostępem do ośrodków, ponieważ są one skoncentrowane w dużych miastach. Wreszcie, efektywność ekonomiczna, którą badaliśmy w kilku wariantach. Niestety, zarówno koszty diagnostyki do programu lekowego, jak i realizacji programu, czy to w trybie hospitalizacji czy wydania pacjentowi leku do domu, wskazują, że szpitale borykają się z deficytem (tzn. koszty, które ponoszą są zdecydowanie większe niż taryfa, którą NFZ płaci).
Jakie są koszty bezpośrednie i pośrednie leczenia astmy ciężkiej w Polsce? Gdzie należałoby zwiększyć nakłady finansowe, żeby usprawnić realizację tego programu?
Usprawnienie to zwiększenie nakładów finansowych na program poprzez zmianę wyceny obecnie istniejących procedur związanych z realizacją programu, bądź wprowadzenie nowych. Ewidentnie z analizy wynika, że w sytuacja wydawania pacjentowi leków do domu jest najkorzystniejsza ekonomicznie i - jak podkreślają eksperci kliniczni - najlepsza z punktu widzenia pacjenta. Oczywiście, zawsze będzie część pacjentów, którzy nie będą się do tego kwalifikowali, ale większość z nich może być w ten sposób realizowana. Tymczasem w Polsce większość pacjentów przy okazji programów lekowych jest hospitalizowana, co nie jest dobrą sytuacją, ani też konieczną, a wynikającą z pewnych patologii systemu finansowania. Co do kosztów pośrednich, to nie było to celem raportu. Niewątpliwie warto jest inwestować w tych pacjentów, ponieważ farmakoterapia, która jest elementem programu lekowego B.44 pozwala ludziom normalnie żyć. W momencie kiedy pacjenci nie kwalifikują się do programu, nie mają w ogóle szansy dostać się do niego, generują właśnie koszty pośrednie z punktu widzenia systemu. To są koszty związane ze zwolnieniami lekarskimi czyli tzw. absenteizmem (nieobecnością w pracy), ale też z prezenteizmem, czyli sytuacją, kiedy chory pracownik jest mniej efektywny w pracy. A to wszystko jest mierzalne i przekłada się na konkretne straty PKB.
Co należy zatem zrobić, aby poprawić dostępność pacjentów do tego programu?
Warto, by NFZ wyciągnął wnioski i uelastyczniał ten program, po to by był on bardziej efektywny dla świadczeniodawców. Lekarze realizujący program powiedzieli: dzisiaj wykonywanie programu to trochę zadanie dla pasjonatów, ponieważ jest bardzo dużo zadań w ogóle niewycenionych i wymaga naprawdę dużej chęci pomocy pacjentom a nie np. przełożenia swojego zaangażowania w poradnię czy oddział szpitalny. Zdecydowanie więc NFZ, jeżeli utrzymuje biurokratyczne wymogi, powinien wycenić tę pracę. A drugi aspekt do rozważenia (coś, co już w debacie publicznej się pojawiło), czyli dyskusja o tym, by część programów lekowych w sytuacji, gdzie można pacjentowi wydawać lek do domu, realizować też w ośrodkach ambulatoryjnych, poza szpitalami. Zwiększyć tym dostępność dla pacjentów, by geograficznego problemu z dostępnością było mniej (wiemy, że pacjent, który musi pojechać 200 km do szpitala po lek, nie ma łatwej drogi). Jest to więc ścieżka warta rozważenia.
Jak Polska wypada na tle innych krajów europejskich zarówno w diagnozowaniu, jak i leczeniu ciężkiej postaci astmy? Co należałoby zrobić, jeśli chodzi o wycenę świadczeń w dostępie do terapii biologicznej?
Mogę powiedzieć, ponieważ badaliśmy kwestię dostępności do leczenia w ciężkiej astmie, że w Polsce ok. 7 procent pacjentów dostaje takie leczenie. Tymczasem, w krajach takich jak Wielka Brytania czy Włochy prawie 70 procent! Pokazuje to więc jak duży potencjał mamy nie zrealizowany. Powinniśmy zastanawiać się, jak ułatwić dostęp pacjentom do leczenia i nad kwestiami finansowymi. My proponowaliśmy konkretne rozwiązania, jak wprowadzenie nowego świadczenia związanego z podaniem domowym. To by uatrakcyjniło ten program. Ale też edukacja, bo nie możemy o niej zapominać. Dla specjalistów leczenie astmy nie jest tajemnicą, ale chodzi o to, żeby pacjenci od lekarzy POZ z mniejszych ośrodków, mogli dowiedzieć się, że jest dostępność do leczenia biologicznego i byli do takich ośrodków kierowani. Im bliżej będą takie ośrodki, tym lepiej. Wtedy jest większa szansa, że taki pacjent zdecyduje się na szukanie tego typu pomocy w astmie ciężkiej.