Rozmawiamy o zakłuciach i zranieniach. Szczególnie interesują nas gabinety zabiegowe i stomatologiczne. Jak istotne jest to zagadnienie w stomatologii i jaka jest skala zjawiska?
Skala jest niewątpliwie duża i znacząca, dlatego że my, stomatolodzy należymy do tej dziedziny medycznej, w której obcowanie z igłą jest bardzo częste. Właściwie przy każdym zabiegu pacjenci oczekują od nas wykonania znieczulenia miejscowego. Można więc założyć, że codziennie każdemu pacjentowi wykonujemy znieczulenie. Osobą narażoną na zakłucie jest nie tylko lekarz, to problem także asystentki, ale również pacjenta. W związku z tym, za każdym razem istnieje potencjalne niebezpieczeństwo, że dojdzie do niezamierzonego zakłucia. I one się zdarzają. I trudno powiedzieć, że istnieje możliwość, by zakłucia całkowicie wyeliminować w stomatologii. Nie ma takiej możliwości. Skala nie jest mi znana dokładnie. Natomiast jest to problem, ponieważ w dobie kiedy pacjenci zaczynają być wymagający, również w aspekcie obsługi w gabinecie stomatologicznym, kwestie roszczeń, ewentualnych nieprawidłowości i konsekwencji zdrowotnych są tu niewątpliwie rzeczą dla nas ważną. W związku z tym staramy się je zabezpieczyć jak najlepiej. Mamy procedury i coraz lepszy sprzęt.
Czy są powszechnie dostępne takie systemy, które spełniają wymogi bezpiecznych iniekcji?
Myślę, że w ogóle dentysta kojarzy się z sytuacją dosyć nieprzyjemną w życiu pacjenta. I kontakt z igłą jest tym, czego rzeczywiście się obawia. Kuriozum jest to, że my posługujemy się metalowymi strzykawkami, nazywanymi karpulami. Sam widok tego narzędzia wzbudza u pacjentów niepokój, zwłaszcza u tych, którzy mają dentofobię. A muszę przyznać, że dotyczy to 15 procent populacji.
Przecież to już archaiczna metoda. Są już nowoczesne strzykawki.
Mamy nowoczesne, ale nie są one, niestety, popularne. Rzeczywiście, w Europie są takie systemy. Ja osobiście od kilku lat pracuję z systemem Ultra Safety w swoim gabinecie. On jest całkowicie jednorazowy, a co najważniejsze chroni mnie przed zakłuciem oraz personel na dalszych etapach kontaktu z tymi narzędziami np. podczas utylizacji. Prawidłowe korzystanie z tego sprzętu praktycznie w stu procentach zabezpiecza personel medyczny i pacjenta przed zakłuciem. I powiem ciekawostkę, że to nie jest znane lekarzom, ponieważ prowadzę kursy dotyczące zagadnień wykonywania znieczulenia miejscowego w stomatologii i większości przypadków spotykam się z dużym zaskoczeniem, że takie systemy są. Ale lekarze są tym bardzo zainteresowani.
Czy są dane pokazujące skuteczność tych nowych systemów, że np. spada liczba zakłuć w gabinecie stomatologicznym?
Mogę odpowiedzieć z perspektywy pracy na uczelni, ponieważ jest to duża jednostka. My również przyjmujemy pacjentów. I powoli ten system Multi Safety został wdrożony. Pionierem był UM we Wrocławiu. Wiem, że w Zakładzie Endodoncji w Łodzi, gdzie iniekcji wykonuje się bardzo dużo przy tzw. leczeniu kanałowym, przez ostatni rok nie było ani jednego incydentu zakłucia. Staramy się więc pokazywać nowym generacjom dentystów, na etapie studenckim, że takie rozwiązania istnieją. Aczkolwiek to nie jest tak, że we wszystkich uczelniach są one dostępne.
Ale uczelnie wiedzą, że są takie systemy?
Tak. I uczelnie są nimi zainteresowane, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość.