Liczba przypadków krztuśca w ujęciu rocznym zwiększyła się 20-30 razy: o ile w ubiegłym roku wyniosła mniej niż tysiąc, w tym roku, tylko do końca września, ponad 20 tysięcy. A to, jak mówią doświadczeni lekarze, wierzchołek góry lodowej, bo to czego brakuje obecnie, to wprowadzenie możliwości diagnozowania choroby do POZ (to zresztą jedno z rozwiązań pakietu, jaki dr Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny, włączył do „pakietu antykrztuścowego”).
W walce z epidemią krztuśca najbardziej przydatne są szczepienia ochronne. Choć najcięższy przebieg choroby dotyczy najmłodszych (zwłaszcza nieszczepionych) dzieci, szczepić powinny się również osoby dorosłe, bo odporność na krztusiec wygasa po około dziesięciu latach od ostatniej dawki. Szczepienia są zalecane, ale nie są refundowane – poza kobietami w ciąży, które od października mają możliwość bezpłatnego zaszczepienia się. GIS chciałby, by minister zdrowia rozważyła sfinansowanie szczepień dla niektórych grup. Postuluje też wprowadzenie możliwości szczepienia do aptek, co uprościłoby wielu osobom dostęp, a więc i decyzję, dotyczącą szczepienia – nawet jeśli musiałyby za to zapłacić.
Jak mówił Marek Kos, Ministerstwo Zdrowia dostrzega powagę sytuacji, jednak w tej chwili jeszcze żadne decyzje nie zapadły. – Analizujemy sytuację razem z Departamentem Zdrowia Publicznego – mówił podczas piątkowej konferencji prasowej poświęconej ogłoszeniu Krajowej Listy Leków Krytycznych.