Jeśli spojrzymy na chorobę, jaką jest rak piersi, na wczesną i zaawansowaną postać tej choroby, to czym różni się cel terapeutyczny w przypadku jednego i w przypadku drugiego?
We wczesnym raku chcemy wyleczyć pacjentki i mamy na to szansę. Stosujemy więc różne metody leczenia, w zależności od podtypu biologicznego. Do tego dochodzi oczywiście, oprócz leczenia systemowego, leczenie miejscowe, chirurgia, radioterapia i to leczenie jest dosyć intensywne. Mamy jednak szansę, żeby wyleczyć nasze pacjentki. W przypadku choroby przerzutowej najczęściej jest tak, że naszych pań wyleczyć nie można, ale sposób leczenia pozwala na długie lata zapewnić im dobry komfort życia.
Najczęściej diagnozowany jest wczesny rak piersi hormonozależny HER 2 ujemny i uważa się go powszechnie za dobrze poddającego się leczeniu. Jest jednak grupa pacjentek z wysokim ryzykiem nawrotu. Czy dostęp do hormonoterapii w tej chorobie zaspokaja potrzeby wszystkich pacjentek?
W przypadku raka hormonozależnego leczymy nasze panie kilkoma metodami. Oprócz leczenia miejscowego bardzo duże znaczenie ma leczenie systemowe. Podstawą leczenia jest hormonoterapia, którą tak naprawdę każda pacjentka z rakiem hormonozależnym otrzyma. Jeżeli kobieta ma wyższe ryzyko nawrotu, wtedy jeszcze sięgamy po chemioterapię, natomiast w ostatnim czasie rzeczywiście u tych pań również pojawiły się nowe opcje terapeutyczne. To jest mniej więcej około 10 proc. pacjentek, które mają naprawdę wysokie ryzyko nawrotu choroby. Wykazano, że dołączenie inhibitorów CDK 4/6, czyli tej grupy terapeutycznej, którą znamy z choroby przerzutowej, naprawdę im pomaga, zmniejsza ryzyko nawrotu choroby. To już są pięcioletnie obserwacje, więc wiemy, że te leki działają, stosujemy je codziennie w chorobie przerzutowej. Są bezpieczne, więc na pewno dla tej wąskiej grupy pacjentek taka terapia jest potrzebna.
To standard, o który należałoby w tej grupie zadbać, żeby leczenie było optymalne?
Jak najbardziej i myślę, że w zmierzamy w stronę tego, by skupiać się na pacjentkach, które mają wysokie ryzyko nawrotu choroby. Doszliśmy do tego w przypadku choroby HER 2 dodatniej, w chorobie resztkowej mamy dobry koniugat. W przypadku raka potrójnie ujemnego sięgamy po immunoterapię w leczeniu okołooperacyjnym, więc w rakach hormonozależnych rzeczywiście jest jeszcze to miejsce na nowoczesne leki, na terapię celowaną inhibitorami CDK 4/6.