Wczesny rak piersi jest rozpoznawany u ponad 90 proc. wszystkich chorych diagnozowanych z powodu raka piersi. Wysoki odsetek pacjentów, bo nawet do 30 proc., doświadcza nawrotów choroby, które najczęściej występują w postaci przerzutów odległych – do wątroby czy kości. Czynią one chorobę nieuleczalną. Standardem postępowania w przypadku wczesnego raka piersi jest obecnie leczenie okołooperacyjne.
– Obejmuje ono leczenie hormonalne, operację i jeśli zachodzi taka potrzeba – również chemioterapię. Chcielibyśmy mieć dostępny jeszcze abemacyklib, jako dodatkowe zabezpieczenie dla osób z chorobą miejscowo bardziej zaawansowaną, czyli taką, w której zajęte są co najmniej cztery węzły chłonne lub od jednego do trzech, jeśli występują dodatkowe czynniki ryzyka – mówi dr Joanna Kufel-Grabowska.
W Polsce to leczenie jeszcze nie jest refundowane, tymczasem znacznie poprawia rokowanie chorych, z uwagi na znaczne, bo według wczesnych badań, aż o 34 proc., zmniejszenie ryzyka nawrotu. Terapia stosowana jest przez dwa lata, razem z hormonoterapią.
– To pacjentki, które nie mają małego raka, tylko choroba jest już wyjściowo zaawansowana. Nie dość więc, że mamy guz piersi, to są przerzuty w węzłach chłonnych. W raku piersi jest tak, że im mniejszy jest guz, tym większa szansa na całkowite wyleczenie. W przypadku chorych, u których wiemy, że już wyjściowo jest gorzej, powinniśmy móc podejmować wszelkie możliwe działania, żeby zmniejszyć ryzyko nawrotu. Jeśli więc na wczesnym etapie zmniejszymy ryzyko nawrotu u naszych pacjentek, to nowotwór się nie rozsieje i nie będą one musiały być potem leczone z powodu choroby zaawansowanej – podkreśla dr Joanna Kufel-Grabowska.
Rak piersi stanowi około 23 proc. wszystkich zachorowań z powodu nowotworów złośliwych u kobiet i około 14 proc. zgonów z tego powodu. Szacuje się, że rocznie raka piersi rozpoznaje się u 1,5 miliona kobiet na całym świecie, a około 400 tysięcy umiera z tego powodu.