Pacjentka, która dowiaduje się, że choruje na raka piersi jest informowana również o podtypie nowotworu. Określa go patomorfolog na podstawie ekspresji receptora HER2. Do niedawna klasyfikacja dzieliła nowotwór piersi na: raka HER2-dodatniego (HER2+) – 20 proc. pacjentek, potrójnie ujemnego – 10 proc. pacjentek oraz raka hormonozależnego (HR+/ER+) – 70 proc. pacjentek. Pacjentki hormonozależne i potrójnie ujemne zaliczano do grupy raków HER2-ujemnych. Do tej grupy włączano także chore, które miały obecność niskiej ekspresji receptora HER2 na komórce nowotworowej.
Wstępnie pomyślne rokowanie diametralnie zmienia się u pacjentek w momencie przejścia choroby w etap zaawansowany. Od kilku lat coraz częściej mówi się jednak o wyróżnianiu podtypu HER2-low – z obecnością niskiej ekspresji receptora HER2. Szacuje się, że HER2-low występuje nawet u co drugiej pacjentki z rakiem piersi.
– Nie identyfikowaliśmy tego podtypu, bo nie było metod specyficznego leczenia dla tych pacjentek. Kilka lat temu pojawiła się nowa metoda leczenia w odniesieniu do pacjentek, które mają receptor HER2 na powierzchni komórki, nawet w niewielkiej ilości. Lekiem, który okazał się skuteczny, jest środek z grupy koniugatów – trastuzumab derukstekan. To lek, który łącząc się z receptorem HER2 na powierzchni komórki nowotworowej jest w stanie uszkodzić ją, nawet jeśli ilość tego receptora jest znikoma – mówi dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld z Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego.
– Jeżeli mamy pacjentkę, która choruje na postać uogólnioną raka piersi i wykorzystała już inne metody leczenia, to moglibyśmy sięgnąć po ten lek. Wyniki są spektakularne i pozwalają istotnie wydłużyć czas do progresji choroby. To nowoczesna metoda, pozwalająca w sposób celowany zapewnić pacjentkom wydłużenie życia – dodaje.
Niestety, lek nie jest w Polsce refundowany. U pacjentek z HER2-low rakiem piersi świadomość, że istnieje opcja terapeutyczna, z której jednak nie mogą one skorzystać, jest bardzo trudna do zaakceptowania.
– To dramatyczna sytuacja, bo kiedy nie było leczenia, to pacjentce łatwiej było zrozumieć, że wszystkie możliwości zostały wyczerpane. Pacjentki interesują się tym, co pojawia się na świecie i czują ogromną niesprawiedliwość, bo przecież to nie od nich zależy to, że mają taką akurat przypadłość. To lek, który przedłuża życie, średnio o około rok, podczas gdy w chemioterapii są to zaledwie dwa miesiące. W trakcie podawania tego leku jakość życia jest taka, że można normalnie żyć w rodzinie. Ma to bardzo wielkie znaczenie. Ten kto nie chorował może tego nie rozumieć, ale walka toczy się o każdy dzień życia – mówi Elżbieta Kozik ze Stowarzyszenia Ruch Onkologiczny PARS.
Tymczasem wiemy już, że trastuzumab derukstekan w tym wskazaniu nie znalazł się w projekcie kwietniowej listy leków refundowanych. Dla wielu pacjentek z zaawansowanym rakiem piersi, dla których czas odgrywa kluczową rolę i który w ich przypadku nabiera na znaczeniu to pozbawienie szansy na dłuższe życie.