Pojawienie się programu lekowego z esketaminą w leczeniu depresji lekoopornej, samo jego uruchomienie, było już przełomem. To pierwszy program lekowy w psychiatrii. Mamy już ponad roczną jego obecność w polskich realiach, co skłania do refleksji i wyciągnięcia wniosków. Na ile ten program jest optymalny i na ile realizowany tak, jak byśmy tego chcieli?
Rzeczywiście minął rok od wprowadzenia tego programu lekowego. Bardzo zabiegaliśmy o niego i wyczekiwaliśmy go z nadzieją, ponieważ depresja lekooporna jest dużym problemem, trzyma pacjenta w cierpieniu, inwalidyzuje. Esketamina jest przełomowym leczeniem, które daje szansę. Oczywiście nie można powiedzieć, że działa w stu procentach u każdego pacjenta, bo to byłaby utopia, ale wielu chorych rzeczywiście odzyskuje zdrowie. Te roczne doświadczenia pokazały, że niekiedy wprowadzanie tego programu jest dość trudne i wymaga dużego zaangażowania zespołu, czasu na wizyty pacjenta, osobnego pomieszczenia. W samych kryteriach włączania i wyłączania są punkty, które bardzo chcielibyśmy zmodyfikować. Z tego co mi wiadomo, pan profesor Piotr Gałecki, jako konsultant krajowy, wysłał niedawno pismo w tej sprawie, wypracowane wspólnie z ekspertami.
W programie lekowym jest powiedziane np., że jeśli po miesiącu nie ma redukcji w skali MADRS, pacjent nie może kontynuować kolejnej fazy, bo to znaczy, że leczenie jest nieskuteczne i nie ma sensu. Przeprowadzone niedawno włoskie badanie w realnym życiu pokazało jednak, że jest pewien odsetek pacjentów (całkiem spory), u których nie ma wielkiej poprawy po miesiącu, tylko między pierwszym a trzecim miesiącem. I wtedy jest absolutnie spektakularna poprawa. W związku z tym zaproponowaliśmy modyfikację, czyli 30 zamiast 50 procent redukcji dającej możliwość kontynuowania.
Kolejna sprawa to pięć leków. Czasem jest tak, że pacjent ma jeden lek, który zażywał w dawce subterapeutycznej, zbyt krótko albo nieregularnie, albo ten lek był po czterech dniach wycofywany z jakichś powodów, albo pacjent sam odstawił. I wtedy wchodził do tej puli pięciu leków. Jesteśmy więc raczej za tym, żeby nie ograniczać liczby leków i mówić ewentualnie o liczbie kuracji, zaś sama kuracja jest rozumiana jako odpowiedni czas, odpowiednia dawka przy dobrej tolerancji itd.
Wykluczeni aktualnie pacjenci z zaburzeniami osobowości to kolejna sprawa. Chcielibyśmy to doprecyzować jako poważne zaburzenia osobowości. Dzisiaj są wykluczeni pacjenci z historią uzależnień czy nadużywania substancji. Jesteśmy za tym, by nie zamykać tym pacjentom drogi. Warunkiem dla nich powinna być pięcioletnia abstynencja. Nieaktywnie nadużywający substancji pacjent, u którego w wywiadzie coś takiego się zdarzyło, nie powinien być eliminowany.
Wątpliwość też budzi to, że w ChPL nie ma ograniczenia wieku, natomiast w programie lekowym jest do 75 lat. Powstaje wątpliwość, gdy np. ktoś zaczął program lekowy, mając 74 lata, świetnie poszedł na lek. Czy może kontynuować czy nie? Tutaj nie ma jednoznacznych wytyczny NFZ. Budzi wątpliwość też to, że pacjent musi mieć co najmniej pół roku udokumentowanego leczenia. To jest momentami mało życiowe. Zdarza się bowiem, że pacjent ma już depresję. Z wywiadu jest to ewidentne. No ale na przykład poszedł do lekarza trzy miesiące temu, a już męczył się przez dłuższy czas. Na pewno zatem modyfikacje są potrzebne, bo wynikają z nowych badań i danych naukowych. Podsumowując można powiedzieć, że ten program przyniósł dla wielu pacjentów dużą zmianę. Cieszymy się z tego co mamy i myślimy, żeby zrobić facelifting i ulepszyć troszeczkę ten program lekowy.