Jeszcze nie tak dawno mówiło się, że rocznie w Polsce rozpoznawanych jest 22 tysiące nowych zachorowań i dochodzi do około 5,5 tysiąca zgonów. Obecnie szacuje się, że tych nowych przypadków może być nawet 25 tys. To wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia. Dzięki coraz lepszemu leczeniu chorzy żyją coraz dłużej i coraz lepiej.
Najważniejszym czynnikiem ryzyka jest wiek, rasa, styl życia oraz onkologiczna historia rodzinna. Jak w każdej chorobie tak i w raku prostaty kluczowe jest rozpoznanie. Wiadomo: im wcześniej – tym lepiej, bowiem sposób i możliwości leczenia w dużej mierze zależą od stopnia zaawansowania choroby. - Niemal 25 proc. nowo zdiagnozowanych chorych ma już przerzuty - mówi dr hab. n. med. Jakub Żołnierek, onkolog kliniczny i dodaje, że w krajach zachodnich ten odsetek jest znacznie niższy. W przypadku rozsianego raka gruczołu krokowego na leczenie metodami radykalnymi jest już za późno. Dla tej grupy pozostaje leczenie farmakologiczne. U części pacjentów pod wpływem stosowanego leczenia z wykorzystaniem klasycznych form hormonoterapii o założeniu kastracyjnym, po przejściowej poprawie, nowotwór jednak rusza do przodu. Większość chorych, gdy pojawia się oporność na kastrację, ma już przerzuty.
Zmiana myślenia o raku prostaty
Wiemy już, że na wybór terapii wpływa nie tylko stopień zaawansowania. Podobnie jak w raku piersi czy płuca mutacja ma znaczenia. Analogia z rakiem piersi jest tu jak najbardziej zasadna. Okazuje się, że jednymi z istotniejszych w raku prostaty są mutacje genów BRCA2 i BRCA1. - Uszkodzenia BRAC2 i BRCA1 w raku prostaty są rzadkie – stanowią maksymalnie 10 proc., ale przy 22 tys. nowo zdiagnozowanych rocznie to sporo – mówi onkolog i dodaje, że jeżeli mamy osobę z mutacją, to rozpoznania są na wyższym etapie zaawansowanie i w wyższym stopniu złośliwości. To agresywne guzy oporne na leczenie, którym obecnie dysponujemy. Rozwiązaniem są inhibitory PARP, czyli leki ukierunkowane molekularnie. - Inhibitory PAPR wzmagają uszkadzanie komórek nowotworowych. Kolejnym etapem jest łączenie ich z nowoczesnymi lekami hormonalnymi. Te kombinacje powinniśmy stosować jak najwcześniej - mówi onkologi i tłumaczy jak obecnie wygląda praktyka: Jak widzimy, że klasyczne formy leczenia zawodzą, robimy diagnostykę. Tymczasem inhibitory PARP powinny być zastosowane wcześniej. - U pacjenta, u którego mamy wywiad rodzinny w kierunku raka BRC zależnego, zachorowanie w młodszym wieku, zachorowanie na już rozsianego raka prostaty w momencie rozpoznania, powinno nas skłonić, żeby tę diagnostykę zrobić wcześniej, żebyśmy wiedzieli czego się spodziewać, bo ten guz będzie rósł szybciej, słabiej odpowiadał na chemię, na hormonoterapię, coraz cześciej będzie trzeba szukać nowych możliwości - mówi.
Przychodzi facet do lekarza
Jak w praktyce wygląda diagnostyka? Przychodzi facet do lekarza… i niestety natrafia na formalne ograniczenie, bo narzędzie finansowania jest. - Ale ono jest patologicznie związane z kontraktowaniem usług szpitalnych. Chociaż robimy wszystko w ambulatorium, to badanie możemy robić tylko w poradni onkologicznej, tylko w placówkach, które mają zakontraktowane usługi na hospitalizacji. Trwają rozmowy z MZ, oni dostrzegają ten problem i chcą to zmienić - mówi J.Żołnierek. Zdaniem onkologa, każdy mężczyzna, który przychodzi do poradni z podejrzeniem nowotworu i jest obciążony wywiad rodzinny, powinien być skierowany do poradni genetycznej - która może wszcząć taką diagnostykę.
Co trzeba zrobić?
- Uświadamiać pacjentów i lekarzy oraz uprościć diagnostykę w aspekcie finansowania – podsumowuje onkolog. Pozwoli to zaoszczędzić pieniądze na późniejszym etapie, eliminując mylne wybory terapeutyczne. Badania pokazują, że dzięki inhibitorom PARP, raka prostaty możemy kontrolować kilkanaście miesięcy dłużej, a życie wydłużyć aż o 7 miesięcy. - Trzeba zdać sobie sprawę, że postęp w onkologii to małe kroczki - tłumaczy dr hab. n. med. Jakub Żołnierek. - Z tych małych kroków po 2 dekadach życie z rozsianym rakiem prostaty z 30 miesięcy wydłużyło się do 60.