- Dzięki tym lekom pacjenci z chorobą przerzutową żyją wiele lat i to w dobrej jakości. Zawansowany rak prostaty staje się chorobą przewlekłą, która nie daje dolegliwości, z którą można pracować i być aktywnym. Przyjmując doustne leki, nie trzeba spędzać wielu godzin w szpitalu. Niewielkie jest też ryzyko powikłań, które wymagałyby dodatkowego leczenia. Chcielibyśmy w każdej dziedzinie onkologii mieć do dyspozycji doustne leki, które działają tak dobrze i mają tak korzystny profil tolerancji – mówi dr Iwona Skoneczna, onkolog ze Szpitala Grochowskiego im. Rafała Masztaka oraz Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.
Jeden z trzech najgroźniejszych nowotworów
Rak prostaty obok raka płuca i raka jelita grubego to jeden z trzech najgroźniejszych nowotworów, powodujących największą śmiertelność wśród mężczyzn. Mimo że zachorowalność na ten nowotwór rośnie, śmiertelność w ostatnich latach stabilizuje się, choć w grupie mężczyzn po 65 roku życia jest znacznie wyższa. Według Krajowego Rejestru Nowotworów, w Polsce w ciągu pięciu lat (2014 – 2018) liczba zachorowań na raka prostaty wzrosła o jedną czwartą, a liczba zgonów z powodu tego nowotworu zwiększyła się o 20%. Dzięki stosowaniu nowoczesnych terapii można by wskaźniki śmiertelności obniżyć, zwłasza w grupie starszych mężczyzn.
Wybór metody leczenia raka gruczołu krokowego zależy od jego zaawansowania oraz od oczekiwanej długości przeżycia i współistniejących chorób. Raki ograniczone do gruczołu krokowego są leczone metodami radykalnymi – chirurgicznie lub radioterapią. Metodą postępowania w przypadku zaawansowanej choroby nowotworowej jest zastosowanie hormonoterapii obniżającej poziom testosteronu, w połączeniu z innowacyjną hormonoterapią nowej generacji.
Optymalne leczenie
W ciągu ostatnich dekad głównym celem leczenia pacjentów z przerzutowym, hormonowrażliwym rakiem gruczołu krokowego było osiągnięcie kastracyjnego poziomu testosteronu i zahamowanie postępu choroby, który uzyskiwano poprzez chirurgiczne usunięcie jąder lub poprzez zastosowanie farmakologicznej terapii deprywacji androgenowej - ADT. Do niedawna ADT była jedyną formą stosowaną do momentu rozwoju oporności na kastrację. W kolejnych latach zyskaliśmy dowody na korzyści wynikające z wczesnego zastosowania dożylnej chemioterapii, ale także z wczesnego zastosowania hormonoterapii nowej generacji: abirateronu, apalutamidu, enzalutamidu i ostatnio darolutamidu.
Terapie te przedłużają przeżycie i opóźniają progresję choroby na wiele lat. Niestety, nowoczesna hormonoterapia nie jest refundowana w tym rozpoznaniu w Polsce. Eksperci podkreślają, że ADT jest nieoptymalnym leczeniem, na etapie wrażliwości i na zastosowane leczenie kastracyjne. Dołączenie nowoczesnej hormonoterapii do ADT pozwala na istotne wydłużenie przeżycia całkowitego oraz czasu przeżycia wolnego od progresji choroby w porównaniu do monoterapii ADT u pacjentów z przerzutowym wrażliwym na hormonoterapie rakiem gruczołu krokowego.
Pacjenci czekający na refundację
W Polsce nowoczesne leki hormonalne są dostępne jedynie w opornym na kastrację raku gruczołu krokowego, w stadium w przerzutami a od kilku miesięcy również u pacjentów z wysokim ryzykiem progresji bez przerzutów. Brakuje ciągle refundacji tych leków na etapie wcześniejszym, czyli w przerzutowym wrażliwym na hormonoterapię raku gruczołu krokowego. - Chcielibyśmy, żeby te nowe leki hormonalne były dostępne dla naszych pacjentów jak najwcześniej, bo wielu z panów nie jest kandydatami do refundowanej obecnie wczesnej chemioterapii. Badania pokazały, że pacjenci, którzy dostali nowoczesne leki hormonalne na początku terapii, mieli lepsze przeżycia, niż ci, którzy w tym momencie tych leków nie dostali – wskazuje dr Iwona Skoneczna. Uzyskano wydłużenie czasu do progresji choroby, zmniejszenie ryzyka wystąpienia kolejnych przerzutów, które mogą prowadzić do pojawienia się objawów choroby takich, jak bóle kostne i złamania. Leki te pozwalają na długie utrzymanie normalnego funkcjonowania w życiu społecznym i zawodowym.
- Mamy też grupę starszych pacjentów, którym nie powinniśmy proponować wczesnej chemioterapii, bo jest to bardzo ryzykowne. W tej chwili jest często tak, że ryzykujemy i pacjentom starszym, obciążonym ryzykiem powikłań próbujemy dawać chemioterapię, bo nie mamy innych możliwości. Wymaga to ze strony chorego, jego rodziny, systemu opieki zdrowotnej większego zaangażowania i stwarza ryzyko, że będziemy musieli leczyć powikłania takiej chemioterapii. A moglibyśmy u tych chorych obciążonych współistniejącymi chorobami stosować jako pierwsze leczenie nowe leki hormonalne, a nie chemioterapię- ubolewa dr Skoneczna.
- Kolejną grupą są pacjenci, u których choroba jest przerzutowa, ale niewielka. I chemioterapia jest zbyt agresywnym i obciążającym leczeniem. Tych chorych można by leczyć nowymi lekami, a chemioterapię zostawić jako kolejne leczenie. Część z nich chciałaby korzystać przez jakiś czas z takiego leczenia, bo to umożliwi im pracę zarobkową i aktywność rodzinną, a chemioterapia zwykle na kilka miesięcy robi wyrwę w życiorysie - dodaje.
Konieczna zmiana programu lekowego
- Uważam, podobnie, jak większość onkologów, że każdy pacjent z zaawansowanym rakiem prostaty, który osiąga stan choroby przerzutowej albo oporności na kastrację powinien mieć szansę skorzystania przynajmniej z jednego leku nowej generacji na jak najwcześniejszym etapie – apeluje dr Skoneczna. Obecnie działa już program lekowy z zastosowaniem tych leków „leczenie chorych z rakiem prostaty opornym na kastrację”. - Robimy postęp, bo od marca 2022 roku dostaliśmy dostęp do leczenia nowymi lekami hormonalnymi w sytuacji wysokiego ryzyka progresji, ale jeszcze bez przerzutów. Czekaliśmy na to kilka lat. I teraz ostatnim wskazaniem, dla którego nie mamy refundacji żadnego z nowych leków hormonalnych pozostaje rak wrażliwy na leczenie hormonalne w stadium przerzutowym. Niestety pacjent z pierwotną chorobą przerzutową musi obecnie czekać na zastosowanie nowych leków hormonalnych do momentu osiągnięcia stadium oporności na kastrację – wskazuje.