Polfa Tarchomin to najstarsza firma farmaceutyczna w Polsce. To wielki zaszczyt i przyjemność zarządzać firmą, która ma tak wspaniałe tradycje?
Tak, ale też odpowiedzialność. To prawie 200 lat tradycji i dobrze byłby tego nie popsuć.
Jest to wyzwanie, a zwłaszcza w takich czasach, w których się dziś spotykamy. Mówimy o zarządzaniu w czasach pandemii i kryzysu, co wpływa na wszystkie firmy. A w jaki sposób wpływa na Pana branżę i firmę, którą Pan zarządza? Co musiało się zmienić?
W początkowej fazie, tzn. w marcu, wszyscy, tak jak w sklepach spożywczych, tak i w farmacji robili zakupy na zapas, również lekarstw. I oczywiście sprzedaż firm farmaceutycznych w Polsce i na świecie wzrosła, natomiast już w kwietniu widać było zastój. A do tego dochodzi duża odpowiedzialność takich firm produkcyjnych jak nasza, aby nie ulec zakażeniu. Nie wiemy jak ta pandemia będzie przebiegała, nie wiedzieliśmy również tego wcześniej. Uważaliśmy, aby nie doszło do zakażeń i siłą rzeczy wyłączenia produkcji, przez co mogłoby zabraknąć innych medykamentów, nie tylko tych związanych z pandemią.
Dotknął Pan ważnego problemu, bo ta wyjątkowa sytuacja, wymaga wyjątkowego podejścia. Jakie zmiany w zarządzaniu musiał Pan wprowadzić, żeby przede wszystkim zabezpieczyć pracowników?
Jako jedna z pierwszych firm farmaceutycznych, wstrzymaliśmy wychodzenie przedstawicieli medycznych do lekarzy, aby nie narażać przedstawicieli, ale także ich rodzin oraz lekarzy. To była trudna decyzja, dlatego że sprzedaż w pewnym stopniu opiera się na tych wizytach. W naszej firmie, kto tylko mógł, przeszedł na pracę zdalną: niemal 90 proc. pracowników biur pracuje w domach. Wprowadziliśmy też bardzo silne zabezpieczenia: mierzymy temperaturę wszystkim, którzy wchodzą na teren zakładu. Staraliśmy się, by wszyscy dostali płyny dezynfekcyjne już w pierwszych dniach pandemii, oprócz tego spotkał nas zaszczyt produkowania płynów dezynfekcyjnych, więc jednocześnie musieliśmy być szybcy i sprawni. W zasadzie od naszej przedsiębiorczości i aktywności zależało jak szybko te płyny znajdą się na rynku, bo nie było producenta o tej skali na rynku płynów dezynfekcyjnych.
Panie Prezesie, wiele firm w czasie pandemii zamknęło swoje drzwi dla klientów. Wielu ludzi pracuje zdalnie. Nie każda firma ma taką możliwość. Pan powiedział, że produkcja u was wciąż trwa i że też musieliście być elastyczni, zmienić podejście do tej sytuacji. Jak więc działa teraz firma, która produkuje leki?
Nasze motto ustalono już jaki czas temu tj: Kochamy Życie – przez duże „ Ż”, podejmujemy wyzwanie i leczymy skutecznie. Cały czas zastanawiamy się, czy jesteśmy zgodni z tym mottem, w każdym dniu naszej aktywności, no i oczywiście życie szczególnie jest zagrożone teraz w czasie pandemii. Nie mogliśmy ani przestać produkować leków, które do tej pory produkowaliśmy, ale też musieliśmy odpowiedzieć na to wyzwanie, które jest w tej chwili…
Jak wygląda produkcja teraz, ile osób jest zatrudnionych, czy jest to system rotacyjny czy zmianowy system?
Tam gdzie można izolujemy pracowników. Pierwsza zmiana przychodzi trochę wcześniej do pracy i wcześniej wychodzi, żeby nie spotkać się w szatniach z drugą obsadą. Tam gdzie możemy staramy się mieć dystans również wewnątrz firmy. Wszelkimi środkami staramy się uniknąć kwarantanny zakładu i nie dopuścić do tego, żeby firma przestała funkcjonować.
Jak wspierają Państwo Polaków w tym trudnym czasie?
Dobrze by było nie chwalić się darowiznami. Przekazaliśmy 40 darowizn dla różnych podmiotów. I w zasadzie wszyscy, którzy się do nas zwracają, nie odchodzą z pustymi rękami. Produkujemy płyn dezynfekcyjny i jest to główny dar, który często przekazujmy. Ale jak są potrzeby finansowe, też często reagujemy. Nam się akurat w tej sytuacji powodzi, więc jesteśmy odważni we wspieraniu innych.
Na taką sytuację kryzysową, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy, właściwie żadna firma nie była przygotowana. Czy mógłby Pan powiedzieć, jaka jest Pana recepta na sukces? Jak to się dzieje, że udaje się Wam utrzymać taką harmonię i produkować bardzo dużo potrzebnych produktów. Jakie ma Pan plany na przyszłość, czy to jest dobry moment, żeby takie plany snuć w ogóle?
Jak powiedziałem o naszym motcie, nasze myśli ciągle krążą wokół życia i jego afirmacji. Dzięki temu ciągle na nowo, mamy natchnienie, żeby coś robić i aktywnie reagować. Od projektu płynów dezynfekcyjnych pojawiają się kolejne np. jest wielki niedobór masek na rynku i zamierzamy rozpocząć produkcje. Oczywiście wiemy, że są w Polsce firmy, które już to robią, niemniej uważamy że dla tych najmniej zaawansowanych masek będzie miejsce. Przyglądamy się również kamerom termowizyjnym, urządzeniom do mierzenia temperatury – po pierwsze dlatego, że potrzebujemy ich sami – żeby nie musiała stać osoba kontrolująca temperatury pracowników na wejściu – ale widzimy, że to może być potrzeba rynku, więc spróbujemy najpierw dla siebie, a później rynkowi zaoferować tę usługę. Trzeba być nadal przedsiębiorczym w tych warunkach.
Myślę, że nawet bardziej niż wcześniej. A ten dystans społeczny, który trzymamy będzie obowiązywał jeszcze przez kilka miesięcy. A więc te innowacyjne rzeczy, o których Pan wspomniał będą jeszcze bardziej potrzebne.
Tak, jednak mamy nadzieję, że życie będzie powoli wracało do normy. Trzeba też spróbować przyzwyczaić się do tego, że żyjemy w jakimś zagrożeniu. Myślimy jak sprostać temu zagrożeniu w szkołach, bo za chwilę będą wracały do życia. Mamy już automatyczne podajniki, które w dużych ilościach będziemy dostarczać do szkół – jeśli tylko będzie takie zapotrzebowanie. Staramy się chronić życie również tam, gdzie za chwilę będzie wracało.