Jakie korzyści mogłaby przynieść refundacja flozyn? Czy stać nas na refundację tych leków?
To pytanie o całkowity wpływ refundacji na budżet i czy z refundacją tych leków będą wiązały się dodatkowe koszty. To oczywiście zależy od tego, jak ta refundacja będzie spozycjonowana. Jeśli odwołamy się do najnowszej rekomendacji dla jednego z tych leków, wydanej przez AOTMiT, to widać, że jest tam możliwe rozwiązanie, które odbyłoby się praktycznie bezkosztowo. A może nawet wygenerowałoby oszczędności, bo wyliczenia i wnioskodawcy, i agencyjne oparte są tylko i wyłącznie na tym, że flozyny będą zastępować insulinę, a więc będą dodawane do dwóch już wcześniej stosowanych leków (czyli w naszych warunkach do metforminy i pochodnych sulfonylomocznika). W związku z czym, jeśli one miałyby zastępować insuliny, to przy zachowaniu 30-proc. poziomu odpłatności pacjentów jest możliwe takie rozwiązanie, które (z uwzględnieniem RSS, czyli dodatkowej elastyczności jaką w efektywnej cenie chce wykazać podmiot odpowiedzialny) wiązałoby się praktycznie z zerowymi kosztami. Oczywiście tu uwzględnione są też koszty samych pasków, a w przypadku flozyn rzadziej trzeba monitorować glikemię niż w przypadku insuliny, bo ze stosowaniem insuliny wiąże się większe ryzyko hipoglikemii. Jeśli więc uwzględnimy te dwa efekty – tj. zastępowanie insuliny i redukcję zużycia pasków – to wtedy wprowadzenie flozyn może się odbyć w zasadzie bezkosztowo.
Trzeba też jednak pamiętać, że flozyny są lekami wręcz kardioprotekcyjnymi - mogą zmniejszać ryzyko powikłań, szczególnie niewydolności serca. A niewydolność serca wiąże się z dość dużą częstością i ryzykiem hospitalizacji, to główna przyczyna hospitalizacji w Polsce. Jeśli udałoby się dowieść, że flozyny mogą zmniejszać ryzyko hospitalizacji w przebiegu niewydolności serca (a jest to bardzo prawdopodobne, mamy tu coraz więcej danych), to ich refundacja dałaby jeszcze dodatkowe oszczędności.