Ryzyko jest immanentnym elementem ludzkich działań i postępu. Musi być, ale powinno być poddane świadomemu, skwantyfikowanemu zarządzaniu.
Zgodnie z art. 226 Kodeksu pracy każdy pracodawca jest zobowiązany dokonywać oceny ryzyka występującego na poszczególnych stanowiskach pracy i je udokumentować. Ponadto powinien poinformować każdego pracownika o poziomie tego ryzyka oraz wskazywać niezbędne środki ochrony zbiorowej i indywidualnej, które ograniczą poziom ryzyka do tzw. ryzyka akceptowalnego. Uff… przepisy, paragrafy, sankcje. Kodeksy straszą, ryzyko nie znika. Kiedy lekarze mówią, że są „stuprocentowo pewni” postawionej diagnozy, mylą się w 40 proc. przypadków. Nawet w amerykańskiej opiece szpitalnej każdego roku w procesie leczenia średnio w 13,5 proc. przypadków dochodzi do zdarzeń niepożądanych. Z różnych powodów. Na przykład 20 proc. błędów diagnostycznych jest wynikiem nieznajomości obsługi sprzętu medycznego. Do tego dochodzą nie zawsze najwyższe kompetencje personelu medycznego czy banalne zaniedbanie należytego mycia rąk. Trudno w to uwierzyć na początku XXI wieku, ale to jedna z częstszych przyczyn zakażeń szpitalnych. „Dla mnie najpoważniejszym ryzykiem jest ryzyko epidemiologiczne i ryzyko niskiej jakości świadczeń skutkujące postępowaniami odszkodowawczymi i idącymi za tym konsekwencjami finansowymi dla szpitala – mówi prezes jednego z najlepiej w Polsce zarządzanych szpitali Renata Jażdż-Zaleska z Polanicy Zdroju. – Aby uniknąć ryzyka, podejmujemy wiele działań, szkolimy, wprowadzamy procedury. Ale szkolić trzeba nieustannie. To nie jest tak, że jak wprowadziliśmy różnego rodzaju normy i certyfikacje, to wiemy i pamiętamy o wszystkim, co może się wydarzyć. Nasza najważniejsza procedura to ciągłe szkolenia personelu. Zarówno pod względem medycznym, jak i interpersonalnym czy ewakuacyjnym, co może być niezmiernie ważne w przypadku zdarzeń masowych”.
Jak mawiał Goethe: „Potykając się, można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się”.
Pojęcie ryzyka i zarządzania ryzykiem w medycynie pojawiło się w latach 70. Badania, które zostały przeprowadzone w USA, i Raport Narodowego Instytutu Zdrowia z 1999 r. wykazały, że szpital jest instytucją udzielającą świadczeń zdrowotnych o wysokim stopniu złożoności, a tym samym wysokim poziomie ryzyka. Zdaniem Komisji Wspólnot Europejskich, państwa członkowskie powinny stworzyć lub udoskonalić systemy rejestrowania skali i przyczyn zdarzeń niepożądanych oraz opracowania skutecznych rozwiązań i sposobów reagowania. Bezpieczeństwo pacjentów powinno być częścią kształcenia i szkolenia pracowników opieki zdrowotnej. Również w Polsce problem zarządzania ryzykiem w warunkach szpitalnych nabiera powoli należnej mu rangi. Pojawiają się dedykowane tej problematyce wysokospecjalistyczne narzędzia analityczne i systemy szkoleniowe.
Akademia Zarządzania w Ochronie Zdrowia Edumetriq z Sopotu zbudowała zaawansowane programy szkoleniowe będące pochodną systemów Business Intelligence Prometriq stworzonych przy finansowym udziale NCBiR. Narzędzia prometriq pozwalają na lokalizację zagrożeń, błędów w zarządzaniu, uchybień w controllingu. Nałożone na te dane programy szkoleniowe dają szansę uniknięcia powtarzania tych samych błędów i definiowanie nowych zagrożeń. – Prowadzimy szkolenia oparte na analizie rzeczywistych danych i zdefiniowanych zagrożeń w tych obszarach, gdzie mogą powstać największe szkody – mówi Piotr Szynkiewcz, szef Akademii Zarządzania Edumetriq. Dzięki zaawansowanym narzędziom analitycznym stworzyliśmy skuteczne programy szkolenia m.in. w zarządzaniu ryzykiem, bezpieczeństwie użytkowania sprzętu medycznego, controllingu finansowym i medycznym.
W zarządzaniu nie chodzi o to, żeby całkowicie unikać ryzyka. Nie jest to ani możliwe, ani pożądane. Ryzyko jest immanentnym elementem ludzkich działań i postępu. Jak mówił Mark Twain: „Dlaczego nie ryzykować, chodząc po drzewach, przecież to tam rosną owoce”. Ryzyko po prostu musi być, ale też powinno być poddane świadomemu, skwantyfikowanemu zarządzaniu, bo jak słusznie ocenia amerykański multimiliarder Warren Buffet: „Niepożądane ryzyko bierze się z nieświadomości poczynań”.