Przygotował Pan gotowe rozwiązania dotyczące badań genowych wykonywanych z krwi, które pozwoliłyby je rozliczać w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Sęk w tym, że nie ma decyzji co do tego, co z tym dalej robić. Dlaczego tak jest i dlaczego jest ważne, żeby jednak taka dostępność była?
Faktycznie, miałem przyjemność uczestniczyć w pracach i w dyskusji na ten temat. Dyskusja jest wywołana decyzjami refundacyjnymi Ministerstwa Zdrowia. To Ministerstwo Zdrowia wprowadzając nowe terapie jako refundowane i gwarantowane w Polsce jako warunek konieczny do włączenia pacjentów do tych programów wskazuje badania genetyczne. Jeżeli tak, to rozumiem, że systemowo musimy zagwarantować też możliwość ich sfinansowania. W niektórych nowotworach oczywiście takie możliwości są, bo badania genetyczne są możliwe do sfinansowania w trakcie pobytu w szpitalu. Natomiast brakuje nam tej ścieżki ambulatoryjnej, szczególnie, że w niektórych nowotworach, przede wszystkim BRCA-zależnych, takich jak rak piersi czy rak jajnika, podstawą kwalifikacji jest badanie germinalne, czyli badanie wykonywane z krwi obwodowej, a nie z tkanki. Wydawało nam się, że oczywistym i absolutnie koniecznym za wprowadzeniem terapii jest wprowadzenie też ścieżki refundacyjnej, dającej możliwość wykonywania tych badań genetycznych bez hospitalizacji. Hospitalizowanie wyłącznie po to, żeby pobrać krew, jest absolutnie nieuzasadnione. Brakuje decyzji, a dlaczego jej nie ma? To jest oczywiście pytanie do Ministerstwa Zdrowia. Myśmy przygotowali propozycję, która jest bardzo prosta. Ona powiela schemat, który do tej pory istnieje, czyli możliwości ambulatoryjnego zweryfikowania i wykonania badania na pobranej wcześniej tkance guza. Poszliśmy tym samym schematem, zaproponowaliśmy takie rozwiązanie i rzeczywiście mija już rok, a decyzji nie ma. Cały czas zachęcamy resort zdrowia do bezpośrednich rozmów, żeby odczarować tą sytuację. Jeszcze raz podkreślmy – badanie jest wymagane do prawidłowego leczenia pacjentek. Musimy zagwarantować polskim pacjentkom leczenie, które Ministerstwo Zdrowia wprowadziło do obwieszczenia.
Skoro w ramach odwracania piramidy świadczeń chcemy przerzucać wszystko ze szpitala do ambulatorium, a z ambulatorium do POZ-u, to nie każmy polskim szpitalom hospitalizować pacjentki z uwagi na konieczność wykonania badania genetycznego z krwi obwodowej. Głęboko wierzę w to, że uda nam się przekonać resort do tego rozwiązania. Słyszymy różne argumenty – że jest dostępna ścieżka w poradniach genetycznych. Jest 40 poradni genetycznych, w których leczone, a przede wszystkim diagnozowane są między innymi też choroby nienowotworowe, mnóstwo dzieciaków z wadami genetycznymi, a tych genetyków jest dwustu w całym kraju. Nie damy rady przepuścić każdego pacjenta, który wymaga dzisiaj badania genetycznego przez taką poradnię. To jest pierwszy argument. Drugi argument, który słyszymy ze strony resortu, jest taki, że to badania, które powinny być wykonane wcześniej w standardzie diagnostycznym. Absolutnie się z tym zgadzamy, tylko proszę pamiętać, że my dzisiaj mówimy o takich nowotworach, które będą leczone w dalszych liniach, po wielu latach, w przypadku wznowy… Nie możemy dzisiaj mówić, że ktoś wykonał źle swoją pracę, bo w momencie, kiedy ten pacjent, na przykład leczony z powodu raka prostaty, miał wykonywany zabieg, nie było w ogóle terapii, do której potrzebne było takie badanie. Dzisiaj potrzebujemy rozwiązania na już, bo ono musi odpowiedzieć na potrzeby pacjentów, zagwarantowane obwieszczeniem Ministra Zdrowia.