Chodzi, oczywiście, o oszczędności w publicznej służbie zdrowia. Wprowadzenie podobnych ograniczeń spodziewane jest w kolejnych 8 regionach. W mediach pojawiły się nawet informacje, że w niektórych częściach kraju dostęp do zapłodnienia in vitro (IVF) może się odbywać na zasadzie loterii kodów pocztowych.
Zgodnie z wytycznymi brytyjskiego National Institute for Health and Care Excellence (NICE), starającym się o dziecko kobietom poniżej 40. roku życia powinna przysługiwać refundacja trzech cyklów IVF, jeśli przez dwa lata nie udało się im zajść w ciążę w naturalny sposób.
– Jaki jest sens opracowywania takich wytycznych, skoro nie są one potem stosowane? – pyta na łamach „The Guardian” prof. Simon Fishel, jeden z pionierów metody in vitro na Wyspach. Zdaniem eksperta szczególny niepokój budzi nierówność w dostępie, powodowana wprowadzaniem ograniczeń tylko w niektórych rejonach kraju.
– Wszyscy obywatele powinni być traktowani przez państwo jednakowo, a to z czym mamy do czynienia do celowe tworzenie nierówności – podkreśla prof. Fishel.
Specjalista zwraca też uwagę na pewny stopień dezinformacji. Lokalne władze NHS w niektórych okręgach chwalą się, że procedura in vitro nadal będzie u nich refundowana, a tymczasem okazuje się, że owszem, ale tylko dla drastycznie zawężonej (wiekowo) grupy pacjentek.
Przykładowo w Bristolu wprowadzono kryterium 30-35 lat – to najwęższy w całym Zjednoczonym Królestwie przedział wiekowy zastosowany jako kryterium dopuszczające do zapłodnienia IVF. Tamtejszy NHS tłumaczy, że szanse na powodzenie sztucznego zapłodnienia są największe u kobiet właśnie w takim wieku.
Źródło: The Guardian