Zasada „w zdrowym ciele zdrowy duch” działa także w drugą stronę. Leki antydepresyjne mogą zmniejszać ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, w tym zawału serca i udaru mózgu – sugerują naukowcy z Intermountain Medical Center Heart Institute w Salt Lake City.
Badacze przeanalizowali medyczne dane ponad 5300 mieszkańców stanu Utah, u których rozpoznano depresję (od umiarkowanej po bardzo nasiloną). Okazało się, że ci chorzy, którzy przyjmowali leki przeciwdepresyjne mieli średnio o 54 proc. niższe (w czasie 3-letniego okresu obserwacji) ryzyko śmierci, udaru mózgu oraz zawału serca, w porównaniu do pacjentów, którzy nie przyjmowali ani antydepresantów, ani statyn. Z kolei zażywanie statyn nie miało u chorych z ciężką depresją wyraźnego wpływu na ryzyko zgonu, zawału lub udaru.
– Uważa się, że u chorych na depresję korzystne efekty leków antydepresyjnych oraz statyn sumują się. Jednak, jak pokazała nasza analiza, u osób z cięższą depresją znaczenie statyn jest marginalne – to przede wszystkim skuteczne leczenie antydepresyjne decyduje o redukcji ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych – tłumaczy Heidi May, główna autorka badania.
Z kolei u chorych z łagodną depresją (a także u osób zdrowych) leki antydepresyjne nie wykazywały wyraźnego wpływu na ryzyko chorób układu krążenia.
Warto też podkreślić, że analiza uczonych z Utah wykazała jedynie korelację, a nie związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy antydepresantami a chorobą wieńcową i udarem mózgu.
Być może chodzi po prostu o to, że nie leczona depresja wiąże się nieuchronnie ze zmianą stylu życia – zmniejszoną aktywnością fizyczną i zaniechaniem przez chorego innych praktyk prozdrowotnych.
Źródło: TechTimes