Eksperyment przeprowadzono na myszach zakażonych bakterią Citrobacter rodentium, która u tych zwierząt wywołuje objawy zbliżone do tych, jakie pojawiają się u ludzi w przebiegu infekcji patogennymi szczepami Escherichia coli.
Po dwóch dobach od podania gryzoniom bakterii – czyli znacznie wcześniej niż pojawił się stan zapalny i makroskopowe uszkodzenia nabłonka jelit – zaobserwowano u nich zwiększenie przepuszczalności bariery jelitowej oraz reakcje pomiędzy białkiem transbłonowym o nazwie klaudyna-2 a interleukiną IL-22 (wzrost aktywności klaudyny-2 stymulowany przez IL-22).
Autorzy bliżej przyjrzeli się roli klaudyny-2. Białko to pełni ważną rolę w procesie zwiększania przepuszczalności bariery, pośrednicząc w formowaniu się kanałów jonowych Na+. Jednak przepuszczalność ta ograniczona jest do cząsteczek o niewielkich rozmiarach – woda dostaje się do światła jelit, ale obecne tam bakterie nie mogą przemieszczać się w przeciwnym kierunku.
U myszy ze sztucznie wywołanym deficytem klaudyny-2, biegunka była znacznie mniej nasilona, ale zakażenie Citrobacter rodentium przebiegało dłużej i ciężej – kolonizacja jelit przez bakterię miała większy zasięg, intensywniejsza była też odpowiedź zapalna oraz głębsze uszkodzenia tkanek.
Odwrotnie było u zwierząt transgenicznych „wyposażonych” w mutację powodującą zwiększoną ekspresję klaudyny-2. Choroba trwała krócej i powodowała mniej uszkodzeń w nabłonku jelit. Co ciekawe, podobny efekt można było uzyskać u myszy z deficytem klaudyny-2 poprzez „osmotyczne” wywołanie biegunki.
Autorzy badania sugerują, że proponowane wcześniej przez innych naukowców sposoby hamowania biegunki za pomocą inhibitorów klaudyny-2, mogłyby przynieść więcej szkód niż korzyści. Szczególnie we wczesnej fazie zakażenia aktywność tego białka wydaje się kluczowa dla sprawnego działania naturalnych mechanizmów obronnych organizmu.
Źródło: GenengNews