Do retrospektywnej analizy włączono dane 122 tys. pacjentów, których w Cleveland Clinic latach 1991–2014 poddano próbie wysiłkowej na bieżni. Osoby o najniższym wskaźniku aktywności fizycznej – prowadzące siedzący tryb życia – stanowiły 12 proc. uczestników.
Wyniki testu sprawnościowego zestawiono z danymi o zgonach (z dowolnych przyczyn) w badanej grupie.
Okazało się, że osoby o siedzącym trybie życia miały o 500 proc. wyższe ryzyko zgonu niż najlepiej wysportowani. Z kolei porównując je z osobami, które ćwiczą dość regularnie, ryzyko to było wyższe o 390 procent. Osoby z najsłabszymi wynikami na bieżni miały ryzyko zgonu prawie dwukrotnie wyższe niż pacjenci z niewydolnością nerek wymagającą dializ.
Badacze zauważyli też, że nie ma górnego limitu ilości ćwiczeń aerobowych, powyżej którego aktywność fizyczna wiązałaby się z większymi zagrożeniami niż korzyściami. Korzyści płynące z ćwiczeń obserwowano we wszystkich grupach wiekowych, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet.
Badanie było wyjątkowe nie tylko ze względu na dużą liczbę uczestników, ale także dlatego, że aktywność fizyczna była mierzona obiektywnie, choć pośrednio, a nie w oparciu o subiektywne relacje pacjentów.
Choroby sercowo-naczyniowe i cukrzyca to schorzenia, na których leczenie i skutki ich powikłań wydajemy w USA ponad 200 mld dolarów rocznie. Tymczasem powinniśmy zachęcać pacjentów i całe społeczności do codziennej aktywności fizycznej. Brak ruchu powinien być traktowany jak choroba, na którą lekarz może przepisać receptę, jaką jest ruch – podkreślają autorzy.
Źródło: JAMA / CNN News