Zaprezentowany przed Izbą Reprezentantów projekt zakłada przede wszystkim zniesienie kar dla osób, które nie wykupią ubezpieczenia zdrowotnego, czyli de facto zniesienie obowiązku ubezpieczenia się.
Republikański projekt pozostawia jednak bez zmian dwa ważne elementy obecnego systemu, tj. możliwość „podłączenia się” młodych ludzi pod ubezpieczenie rodziców aż do 26. roku życia oraz praktyczne uniemożliwienie firmom ubezpieczeniowym odmowy objęcia polisą osób już chorych.
Ubezpieczyciele podkreślają, że 5 proc. Amerykanów ze schorzeniami przewlekłymi generuje aż 50 proc. wszystkich wydatków na leczenie. Wysokość składek musi więc pójść w górę, ubezpieczający się za środki z własnej kieszeni (np. osoby niezatrudnione na etatach) będą jednak mogli skorzystać z ulg podatkowych powiązanych z zakupem polis.
Nie zmieni się też sytuacja osób po 65. roku życia – nadal będą mogły korzystać z ogólnokrajowego systemu Medicare.
Projekt jest krytykowany nawet przez część polityków Partii Republikańskiej. Niektórzy zarzucają mu, że „idzie zbyt daleko”, inni, że zmienia zbyt mało i w zasadzie jest takim „Obamacare Lite” czy „Obamacare 2.0”.
Zdaniem analityków z Committee for a Responsible Federal Budget reforma systemu ubezpieczeń zdrowotnych w USA pochłonie co najmniej 350 mld dolarów w ciągu najbliższej dekady.
Źródło: CNN / BBC News / rp.pl