Powstała aplikacja mobilna, która umożliwia lekarzom wymianę zdjęć swoich pacjentów i tworzenie w ten sposób łatwo dostępnej wizualnej bazy danych ciekawych przypadków. A co z ochroną prywatności chorych?
Autorzy aplikacji zapewniają, że kwestii prywatności chorych nadano najwyższy priorytet. Program wyposażono w mechanizm automatycznie zasłaniający twarze pacjentów. Jednak inne znaki szczególne, które umożliwiałyby identyfikację sfotografowanej osoby (np. blizny czy tatuaże) trzeba zamazywać poprzez ich ręczne wskazanie i wywołanie odpowiedniej funkcji.
Najważniejszy poziom ochrony stanowią moderatorzy – każde zdjęcie, zanim trafi do bazy, wymaga ich akceptacji.
Krytycy zwracają jednak uwagę, że w niektórych przypadkach do identyfikacji pacjenta mogą wystarczyć dane lekarza, który wykonał zdjęcia, a te są przy każdej fotografii widoczne.
– Choć z prawnego punktu widzenia samo ujawnienie nazwiska lekarza nie może być uważane za naruszenie ochrony prywatności chorego, zdajemy sobie sprawę, że w praktyce może niekiedy być inaczej. Dlatego w przypadku naprawdę rzadkich schorzeń, nasi moderatorzy nie dopuszczają do pojawienia się zdjęcia w bazie aplikacji – zapewnia dr Josh Landy, jeden z twórców aplikacji.
Na razie program dostępny jest tylko na terenie USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Do tej pory zdjęcia swoich pacjentów załadowało już ponad 150 tys. lekarzy. Do końca roku z aplikacji będą mogli korzystać użytkownicy z całej Europy Zachodniej. Zainstalować ją i przeglądać bazę obrazów będzie mógł każdy zainteresowany, jednak tylko lekarze będą mogli przesyłać zdjęcia i komentować je.
Źródło: Figure 1 / BBC News