Do analizy posłużył szwedzki rejestr SWEDEHEART. Zawarte w nim dane wskazywały, że w ciągu roku od przebytego zawału serca umiera aż trzykrotnie większy odsetek kobiet niż mężczyzn. Autorzy przyjrzeli się potencjalnym przyczynom tej dysproporcji.
Okazało się, że kobiety, u których doszło do całkowitej niedrożności tętnicy wieńcowej, o 34 proc. rzadziej poddawane są leczeniu inwazyjnemu (założenie stentów lub bajpasów).
Nierówności dotyczyły też prewencji wtórnej. Paniom po zawale o 24 proc. rzadziej zalecano przyjmowanie statyny i o 16 proc. rzadziej kwasu acetylosalicylowego.
Śmiertelność w grupie tych kobiet, które były leczone zgodnie ze standardami – nie znacząco wyższa niż u podobnie leczonych mężczyzn.
– Zawał serca wciąż postrzegany jest jako „męskie” schorzenie. Tymczasem w Wielkiej Brytanii z jego powodu umiera więcej kobiet niż na raka piersi – komentuje prof. Jeremy Pearson z British Heart Foundation.
Źródło: Pharma Times