Chodzi, oczywiście, o pieniądze. Pod względem wydatków na zdrowie per capita Holandia znajduje się w ścisłej europejskiej czołówce. Jednak Holendrom coraz bardziej doskwierają kwoty, jakie każdego roku muszą wyłożyć na leczenie z własnej kieszeni. Tamtejszy odpowiednik Głównego Urzędu Statystycznego opublikował w ostatnich dniach dane, które pokazują, że w 2015 roku było to średnio 711 euro (nie licząc składki ubezpieczeniowej, która średni wynosi ok. 1200 euro).
Niemal połowę tej kwoty (tj. 360 euro w 2015 r. – obecnie już 385 euro) stanowi bezpośredni „udział własny” (nl. eigen risico) w kosztach wizyt lekarskich, czyli pieniądze, który ubezpieczony obywatel musi corocznie wyłożyć na leczenie sam, zanim zacznie działać ubezpieczenie.
Na drugim miejscu znalazły się koszty leczenia stomatologicznego oraz współpłacenie za leki. W 2000 r. holenderski pacjent musiał ze swoich pieniędzy pokryć 20 proc. kosztów leków, obecnie jest to już 34 procent. Klientów aptek boli też fakt, że w ostatnich latach niektóre leki (np. nasenne lub na nadkwasotę) przestały być refundowane dla posiadaczy podstawowego wariantu ubezpieczenia zdrowotnego.
Łącznie Holendrzy wydali w 2015 r. na zdrowie z własnej kieszeni 9,7 mld euro, co stanowi 11 proc. całkowitych kosztów funkcjonowania tamtejszego systemu.
Zdaniem autorów raportu EHCI 2016, holenderski system mógłby być tańszy, a przy tym wcale nie gorszy, gdyby udało się zwiększyć udział opieki ambulatoryjnej w stosunku do leczenia szpitalnego. Obecnie Holandia jest na 4. miejscu w Europie (tuż za Bułgariom, Rumunią i Albanią) pod względem udziału wydatków na leczenie szpitalne w całkowitych kosztach opieki medycznej.
Źródło: DutchNews / EHCI