Zima, a szczególnie styczeń, to od lat najtrudniejszy okres dla brytyjskich placówek medycznych. Nie inaczej jest i teraz – wg National Emergency Pressures Panel (NEPP) w ostatnich tygodniach znacząco zwiększyła się liczba pacjentów zgłaszających się do lekarzy z chorobami układu oddechowego, wzrosła częstość zachorowań na grypę, a w szpitalach coraz trudniej o wolne łóżko.
Oddziały ratunkowe i izby przyjęć przeżywają prawdziwe oblężenie i nie chodzi tu o samą liczbę pacjentów, ale także – jak podaje NEPP – o ciężkość schorzeń, z jakimi się zgłaszają. Oznacza to, że większy niż zwykle odsetek chorych, którzy szukają pomocy na brytyjskich SOR-ach (A&E), rzeczywiście wymaga hospitalizacji.
NHS radzi placówkom, jak zapanować nad kryzysową sytuacją: zabiegi zaplanowane na styczeń należy przenieść na luty (w przypadkach, gdy stan zdrowia pacjenta na to pozwala). Dotyczy to także procedur jednodniowych. Przełożyć można także okresowe wizyty kontrolne w lecznictwie otwartym.
Wstępną selekcję pacjentów na SOR-ach przeprowadzać powinny doświadczeni lekarze specjaliści, zdolni do szybkiego podejmowania decyzji w mniej oczywistych przypadkach. W szpitalnych salach pojawić powinny się dodatkowe łóżka, a hospitalizacja nie powinna trwać dłużej, niż jest to absolutnie konieczne. Zawieszone powinny być też sankcje za umieszczenie pacjentów o różnej płci w tych samych salach – radzi NHS.
Najnowsze dane opublikowane przez Royal College of Emergency Medicine pokazują, że w ostatnich tygodniach coraz mniej placówek jest w stanie zapewnić czas oczekiwania nie dłuższy niż 4 godziny 85 procentom (jak mówią wytyczne) zgłaszających się na SOR-y chorych. W połowie grudnia odsetek ten wynosił w Anglii średnio 81,52 proc., a w ostatnim tygodniu roku – 78,14 procent. Są jednak szpitale, gdzie powyżej 4 godzin w kolejce na oddziale ratunkowym czekać musi prawie połowa pacjentów.
Źródła: BBC News / Pharma Times