Badacze z St Jude Children’s Research Hospital w Memphis odkryli, że wraz z wiekiem w mózgach myszy (konkretnie – w strukturze anatomicznej zwanej wzgórzem) rośnie poziom adenozyny. Ten wielofunkcyjny nukleozyd pełni m.in. rolę neuroprzekaźnika hamującego w ośrodkowym układzie nerwowym.
Naukowcy zauważyli, że przy wyższym stężeniu adenozyny stymulowana jest ścieżka sygnałowa, która hamuje aktywność i zmniejsza neuroplastyczność kory słuchowej. Eksperyment potwierdził, że wiekowe myszy nie były w stanie odróżnić od siebie dwóch tonów o zbliżonej wysokości, podczas gdy osobniki młodsze nie miały z tym żadnej trudności.
W kolejnym etapie prac, naukowcy wykazali, że - używając technik modyfikacji genów lub określonych substancji farmakologicznych - można zredukować aktywność adenozyny w ścieżce sygnałowej. W efekcie – stare myszy odzyskały zdolność do odróżniania podobnych tonów. Stwierdzono też u nich wzrost liczby aktywnych neuronów w korze słuchowej.
Sama metoda oceny zdolności zwierząt do usłyszenia różnicy w wysokości dźwięków była bardzo prosta. Pierwszy dźwięk był stale emitowany w tle, a drugi (o takiej samej głośności) pojawiał się na krótki moment. Reakcja gryzoni na drugi dźwięk była dowodem, że były w stanie odróżnić go od pierwszego.
Autorzy są zdania, że podobny efekt można by osiągnąć u ludzi. Zdolność do odróżniania dźwięków o zbliżonej wysokości jest jednym z warunków wychwycenia różnic w fonemach, które stanowią podstawową jednostkę struktury fonologicznej mowy. Przywrócenie tej zdolności u seniorów mogłoby więc realnie ułatwić im nie tylko naukę języków obcych, ale także komunikację z otoczeniem.
Metoda oparta na redukcji aktywności adenozyny potencjalnie może też znaleźć zastosowanie u chorych po udarze mózgu, ułatwiając proces rehabilitacji neurologicznej. Może też być przydatna u osób dorosłych po wszczepieniu implantu ślimakowego, których mózg z trudem adaptuje się do przetwarzania zupełnie nowych bodźców. Zwiększenie plastyczności w obrębie kory słuchowej mogłoby tu znacząco pomóc.
Niestety, ze względu na wielość funkcji, jakie w organizmie pełni adenozyna, wpływanie na jej poziom najpewniej wiązać się będzie z wieloma poważnymi działaniami niepożądanymi – zastrzegają autorzy. Dlatego od ewentualnych testów odkrytej przez nich metody na ludziach dzieli nas jeszcze wiele lat.
Źródło: New Scientist