„Fejk” i „hejt” to dwa pojęcia, które podobnie brzmią i bardzo często idą w parze. Co się dzieje z ludźmi, że po pierwsze, ten fejk tak łatwo przyjmują, a po drugie, żeby tego fejka bronić, sięgają po hejt?
Tak, po psychiatrycznemu? To jest takie zjawisko, w którym jesteśmy aktualnie przebodźcowani. Ja wiem, że to jest taki slogan, który wszyscy powtarzają, ale warto to powtarzać, bo warto wiedzieć, co się dzieje. Nasz mózg dostaje mega ilości danych. Nie jest w stanie wejść w stan spoczynku i wypoczynku. A co dzieje się z takim narządem, który jest przemęczony? On zaczyna pracować szybciej, szybciej, szybciej, szybciej… Można powiedzieć, użyć takiego kolokwializmu, że zagotowuje się. I to właśnie dlatego tak jest, że rzeczy, które teoretycznie nie powinny w nas wywoływać tak skrajnych emocji, w tej chwili je wywołują. Dodatkowo poruszamy się w strefie zdrowia, bo fejki najczęściej dotyczą albo zdrowia, albo bezpieczeństwa – czyli dwóch rzeczy, które bezpośrednio wiążą się z lękiem, a od tego już bardzo prosta droga do tego, żeby puściły wszelkie hamulce i rozpoczął się efekt kuli śnieżnej. A co jest na samym końcu? Nienawiść, złość, agresja i wściekłość.
A czy nie jest też tak, że jeśli chodzi o walkę z fejkiem, to eksperci medyczni wciąż w zbyt małym stopniu się angażują do tego, żeby być w tej przestrzeni social mediów? Oni się pojawiają, ale czy to jest jak na razie tylko jakiś oddział, czy może już cała armia?
Raczej powiedziałabym, że my się angażujemy na tyle, na ile nam pozwala prawo i możliwości, w jakich się poruszamy. Jako medycy-medyczki, specjaliści-specjalistki, jesteśmy trochę na straconej pozycji. Jesteśmy obwarowani bardzo dużą ilością różnego rodzaju regulaminów, kodeksów, zasad, postępowań cywilnych. karnych, administracyjnych. Za naszymi słowami idzie ogromna odpowiedzialność i nie możemy wszystkiego zrobić. A prawda jest taka, że emocje sprzedają się lepiej niż fakty. Gdybyśmy mogli sprawić, że będzie hasło „make EBM sexy again”, to nasze treści docierałyby do zdecydowanie większej liczby osób. I to już nawet nie jest kwestia naszego zaangażowania, bo w sieci działa już w tej chwili dużo medyczek i medyków. My wciąż przegrywamy z algorytmami, bo jesteśmy za mało sexy, bo jesteśmy za mało trendy, bo jesteśmy za mało cool w tym naszym mówieniu. No bo jak można mówić ciekawie o liczbach, o statystyce? No a z tym przecież wiąże się EBM…