W Niemczech od czerwca rodzice uchylający się od szczepień muszą się liczyć z grzywną do 2,5 tys. euro i odmową przyjęcia dziecka do przedszkola. W Rumunii w maju ruszyła zakrojona na wielką skalę akcja doszczepiania dzieci i dorosłych przeciw odrze. Włochy zdecydowały o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień ochronnych przeciw dwunastu chorobom. A WHO ubolewa, że niektóre państwa europejskie mogą pogrzebać plan wyeliminowania odry do 2020 roku.
Amerykańska armia zachęca żołnierzy, którzy przebywają w Europie z rodzinami, do szczepienia dzieci przeciw odrze w wieku sześciu miesięcy, choć według amerykańskiego kalendarza szczepień pierwszą dawkę szczepionki otrzymują dzieci w 12.–13. miesiącu życia. Powód jest oczywisty: epidemia odry w Rumunii i Włoszech i duża liczba przypadków tej choroby w innych krajach Starego Kontynentu, m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii i w Polsce.
Władze Stanów Zjednoczonych już zimą wydały dla planujących podróże do Europy zalecenia dotyczące konieczności sprawdzenia danych dotyczących szczepień i ewentualnego przyjęcia uzupełniającej dawki szczepionki. Zalecenie, by szczepionkę podawać półrocznym niemowlakom, to kolejna decyzja świadcząca o powadze sytuacji.
W ostatnich tygodniach pojawiły się sygnały, że również część krajów europejskich sprawę szczepień i zagrożenia chorobami, które powinny przejść do historii, zaczyna z powrotem traktować inaczej. Rozsądniej. Decyzja włoskiego rządu o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień przeciw dwunastu chorobom (w tym odrze, śwince, różyczce, krztuścowi) dla dzieci do szóstego roku życia może być przełomem. Zwłaszcza że zapadła w kraju, który kilka la temu dał ruchom antyszczepionkowym we wszystkich krajach wysokorozwiniętych potężny oręż – wyrok sądu pierwszej instancji potwierdzający związek między szczepieniem a autyzmem. Uchylenie wyroku przez sąd wyższej instancji nie zmniejszyło wcale siły rażenia pierwszej decyzji wymiaru sprawiedliwości.
Włochy zdecydowały, że od nowego roku szkolnego do włoskich przedszkoli będą przyjmowane wyłącznie dzieci, których rodzice przedstawią uzupełnioną kartę szczepień. Nie obyło się bez gorących dyskusji, bo minister zdrowia Beatrice Lorenzi chciała rozszerzyć obowiązek szczepień na dzieci do 10. roku życia, co oznaczałoby, że w przypadku braku potwierdzenia szczepień (poza przypadkami uzasadnionymi medycznie) dzieci nie mogłyby uczęszczać do szkoły publicznej. Minister edukacji sprzeciwiła się tym planom, akcentując sprzeczność między prawem do ochrony zdrowia (na które powołuje się Lorenzi) a prawem do edukacji.
Czy przykład pójdzie „z ziemi włoskiej do Polski…”? Warto przypomnieć, że z podobnym pomysłem – uzależnienia przyjęć do publicznych placówek opiekuńczych i oświatowych – wystąpili jakiś czas temu samorządowcy w kilku polskich miastach, m.in. w Krakowie i Częstochowie. Udało się nawet przyjąć uchwały – łagodniejsze niż w przypadku Włoch, bo wprowadzające dodatkowe punkty za uzupełnioną kartę szczepień w przypadku rekrutacji do przedszkoli, ale wojewodowie zaskarżyli uchwały i ostatecznie przed sądami się one nie obroniły. Powód? Brak odpowiednich przepisów ustawowych. I przekonanie, że konstytucja w równy sposób chroni prawo do zdrowia, jak i prawo do edukacji.
Tymczasem we Włoszech wielu prawników, w tym m.in. byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, stanęło po stronie minister zdrowia, przypominając, że prawo do edukacji i prawo do zdrowia, choć zapisane w konstytucji, mają różny zakres. Jeśli pozostają w konflikcie, pierwszeństwo musi mieć prawo do zdrowia. Zwracali też uwagę, że brak wymogu zaszczepienia de facto narusza nie tylko prawo do zdrowia (dzieci nieszczepionych ze względu na przekonania rodziców oraz dzieci i osób dorosłych, które zaszczepione być nie mogą lub ich odporność jest osłabiona), ale również uderza w prawo do edukacji dzieci z upośledzonym systemem immunologicznym, które nie mogą bezpiecznie uczęszczać do szkoły. Ostatecznie rząd Włoch postawił na kompromis: obowiązkowe będą szczepienia dzieci w wieku przedszkolnym, a warunkiem przyjęcia do przedszkola będzie przedstawienie karty szczepień. Rodzice dzieci do lat 10, uchylający się od szczepień, będą karani (rozważane są grzywny).
Na kary finansowe stawiają również Niemcy – ustawa, nad którą w czerwcu będzie debatować Bundestag, przewiduje, że za odmowę odbycia obowiązkowej konsultacji w sprawie szczepień będzie grozić nawet 2,5 tys. euro kary. Niemcy, przynajmniej na razie, nie chcą wprowadzać obowiązkowych szczepień i przypominają, że wysoką wyszczepialność mają nie tylko kraje takie jak np. Polska, w których szczepienia są obowiązkowe, ale kraje, w których szczepienia nie były i nie są obowiązkowe. Inne czynniki sprzyjające szczepieniom to dobrze funkcjonujący system ochrony zdrowia, łatwy dostęp do lekarza prowadzącego program szczepień ochronnych, odpowiednia argumentacja wsparta kampaniami edukacyjnymi.
Jest jeszcze jeden czynnik – dostępność szczepionek. Rumunia – w której od września ubiegłego roku na odrę zachorowało już ponad 6,1 tysiąca osób (dane za połowę maja) i zanotowano też 26 potwierdzonych zgonów – w tej chwili rozwiązuje właśnie ten podstawowy problem: rząd musi w krótkim czasie zapewnić ponad 400 tysięcy dawek szczepionki przeciw odrze, niezbędnych do uzupełnienia zaległych szczepień dzieci i dorosłych.
WHO, podsumowując dokonania ostatniej dekady, zwraca uwagę na problem szczepień – zarówno w krajach rozwijających się, jak i rozwiniętych. W tych pierwszych problemem pozostaje dostępność szczepień. W tych drugich – przede wszystkim gotowość do ich przyjęcia.
Źródło: „Służba Zdrowia” 6/2017