- Młoda pacjentka zgłosiła się na KOR UCK z uczuciem słabości i duszności. Na Izbie Przyjęć doszło u niej do migotania komór i zatrzymania krążenia najpewniej jako powikłanie zapalenia mięśnia sercowego po przebytej infekcji koronawirusowej. Tylko ze względu na możliwość szybkiej reanimacji, ratownicy przywrócili u niej akcję serca - mówi prof. dr hab. n. med. Grzegorz Raczak, lekarz kierujący II Kliniką Kardiologii i Elektroterapii Serca UCK.
Z powodu dużego ryzyka ponownej arytmii w najbliższych tygodniach, zadecydowano w Klinice o zabezpieczeniu pacjentki poprzez kamizelkę defibrylującą (Wearable Cardioverter-Defibrillator – WCD), licząc, że po wyzdrowieniu kobieta nie będzie potrzebować kardiowertera-defibrylatora serca (ICD). Do tej pory pacjentom zagrożonym nagłą śmiercią sercową wszczepiano defibrylatory przezżylne i podskórne.
- Liczymy na to, że chora uniknie niepotrzebnej implantacji układu przezżylnego lub podskórnego ICD, co byłoby w sytuacji braku WCD najpewniej niezbędne. Po miesiącu od czasu założenia kamizelki, konieczne będzie powtórne wnikliwe badanie pacjentki i podjęcie decyzji o rezygnacji z terapii, gdy będzie popraw lub implantacji defibrylatora na stałe, w przypadku jej braku i utrzymywania się ryzyka arytmicznego - dodaje prof. Grzegorz Raczak.
Kamizelka defibrylująca (Wearable Cardioverter-Defibrillator – WCD) w sposób nieinwazyjny zapobiega nagłej śmierci sercowej, zwłaszcza wtedy, gdy ryzyko epizodu arytmicznego ma charakter przemijający i istnieje realna szansa, że pacjent po pewnym okresie intensywnego leczenia przestanie być zagrożony arytmią. Jest to rozwiązanie stosowane na świecie od lat 80, jednak w Polsce dotychczas praktycznie niedostępne, poza badaniami klinicznymi, z powodu wysokiej ceny i braku refundacji przez narodowego płatnika.
WCD to urządzenie całkowicie zewnętrzne składające się z 4 elektrod rejestrujących sygnał EKG, jednostki centralnej z procesorem i baterią oraz 3 elektrod defibrylujących. Wszystkie te elementy są integralną częścią płóciennej uprzęży – kamizelki noszonej przez pacjenta bezpośrednio na gołą klatkę piersiową. WCD w przypadku zarejestrowania arytmii komorowej o odpowiednio wysokiej częstości dostarczyć może impuls defibrylujący o energii 150 J celem jej przerwania. Maksymalna ilość wyładowań w jednym epizodzie arytmii wynosi 5. Bezpośrednio przed defibrylacją elektrody uwalniają specjalny żel redukujący opór elektryczny i tym samym zwiększający skuteczność impulsu.
Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie możliwości zablokowania dostarczenia terapii przez samego pacjenta. W przypadku, gdy arytmia jest dobrze tolerowana i pacjent jest przytomny, może on przez naciśnięcie i przytrzymanie specjalnego przycisku czasowo wstrzymać bolesną defibrylację. Jeżeli dojdzie jednak do omdlenia przycisk zostaje zwolniony, co skutkuje odblokowaniem terapii wysokoenergetycznej.
WCD jest bardzo skutecznym narzędziem w zapobieganiu nagłym zgonom arytmicznym, jednak ze względu na pewną uciążliwość stosowania (pacjent musi mieć kamizelkę stale na sobie) zwykle jest wykorzystywana tylko czasowo, najczęściej przez okres 2-3 miesięcy.
Dlatego rozwiązanie takie jest stosowane u pacjentów przejściowo zagrożonych nagłym zgonem, u których przyczyna choroby jest odwracalna lub przemijająca. Do takiej grupy należą np. chorzy z ostrym zapaleniem mięśnia sercowego, osoby po zawale serca w okresie postępującej poprawy, chorzy, którzy czekają na przeszczep serca czy pacjenci którym usunięto defibrylator przezżylny z powodu powikłań, a oczekują oni na ponowną implantację.
inf pras