27-letni napastnik śmiertelnie ranił nożem 7 osób, w tym 6 pielęgniarek. Do tragicznego zdarzenia doszło w czwartek w szpitalu w chińskim kurorcie Beidaihe, gdzie często spędzają urlopy komunistyczni przywódcy Państwa Środka.
Akty przemocy wobec personelu medycznego nie należą w Chinach do rzadkości. Zwykle napastnikami są członkowie rodzin chorych, niezadowoleni z przebiegu lub skutków leczenia ich bliskich. Zagrożenie atakami i rosnąca liczba ich ofiar śmiertelnych były już nawet powodem akcji protestacyjnych i strajków lekarzy i pielęgniarek.
Niskie pensje i ciągłe zagrożenie atakami ze strony niezadowolonych pacjentów odstraszają od zawodów medycznych, pogłębiając problem niedoboru lekarzy w Państwie Środka. Aż 78 proc. ankietowanych chińskich lekarzy zadeklarowało, że nie chcą, by ich dzieci studiowały medycynę.
Oficjalnie nie wiadomo, co było powodem wczorajszego ataku, sugeruje się jednak, że w tym przypadku nie chodziło o wyraz niezadowolenia czy zemstę, a bardziej prawdopodobne są zaburzenia psychiatryczne u napastnika.
Źródła: Asian Correspondent / The Independent
Przeczytaj także: W chińskich szpitalach pacjenci mordują lekarzy