Często zakłada się, że mówienie o samobójstwie w obecności osoby dotkniętej depresją lub innymi zaburzeniami psychicznymi, może zachęcić ją do targnięcia się na swoje życie. Tymczasem dane zebrane w USA pokazują, że może być na odwrót.
Kilka dni temu Wicepremier Wielkiej Brytanii Nick Clegg ogłosił rozpoczęcie kampanii „Zero Suicides” („Zero Samobójstw”) , która na celu ma odstygmatyzowanie tego zjawiska i obniżenie rzeczywistej liczby samobójstw wśród mieszkańców Wysp.
Kampania wzorowana jest na podobnym programie zapoczątkowanym w Detroit w 2001 r. W ciągu czterech lat od jego rozpoczęcia liczba samobójstw spadła w tamtym regionie o 75 proc. ( 89 do 22 na 100 tys. mieszkańców). Jednym z głównych założeń amerykańskiej kampanii była otwarta dyskusja na temat samobójstwa, prowadzona z pacjentami na różnych etapach leczenia choroby psychicznej.
Brytyjski program składać się będzie z trzech elementów:
- kampanii społecznej informacyjnej;
- szkoleń dla pracowników ochrony zdrowia, w tym lekarzy rodzinnych i ratowników medycznych, na temat tego, jak najefektywniej rozmawiać o samobójstwie z pacjentami;
- wdrożenia ułatwień dostępu do specjalistycznej pomocy dla osób rozważających odebranie sobie życia.
Brytyjskie statystyki wykazują, że trzy czwarte z 6 tys. osób, które popełniły samobójstwo w 2014 r. roku nie skorzystało z żadnej formy pomocy.
Źródło: NewScientist