Korzystanie z usług douli, czyli osoby zapewniającej niemedyczne – głównie emocjonalne i informacyjne – wsparcie dla kobiety w czasie ciąży, porodu i połogu, cieszy się w Europie coraz większą popularnością. Hiszpańska organizacja pielęgniarek i położnych uważa, że stanowi to zagrożenie dla zdrowia i życia ciężarnych i dzieci. Dlaczego?
Consejo General de Enfermería, czyli hiszpańska Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, grozi podjęciem kroków prawnych przeciwko doulom, nazywając je „fałszywymi ekspertkami” i podkreślając, że „zawód” douli nie podlega żadnym regulacjom, każdy może nazwać się doulą po odbyciu krótkiego kursu. Dla porównania – położne kształcą się przez 6 lat, zdają liczne egzaminy i mają obowiązek wykupienia ubezpieczenia od skutków ewentualnych błędów.
Prezes rady, Maximo Gonzales Durado, zasugerował wręcz, że praktyki niektórych doul przypominają rytuały kanibalistyczne (chodzi tu o zachęcanie kobiet do zjadania po porodzie łożyska) i złożył do prokuratury wniosek o zbadanie działalności doul pod kątem zgodności z prawem.
– Brak fachowej wiedzy może skutkować udzielaniem ciężarnej kobiecie błędnych porad, a to może okazać się niebezpieczne dla zdrowia a nawet życia matki i dziecka – powiedziała Gloria Boal, rzeczniczka Krajowej Komisji Położnych przy hiszpańskim Ministerstwie Zdrowia, przywołując kilka sytuacji, w których poleganie na opinii douli, zamiast położnej, może być niebezpieczne dla życia (stan przedrzucawkowy, zakażenie po porodzie) lub doprowadzić do przedwczesnego porodu.
Hiszpańskie doule nie kryją oburzenia zarzutami ze strony pielęgniarek i położnych, podkreślając, że nie świadczą usług z zakresu opieki medycznej.
– Nie udajemy, że mamy wykształcenie medyczne. Służymy pomocną radą i duchowym wsparciem. Zabiegamy przy tym o prawne uregulowanie naszej profesji – mówi Beatriz Fernandez, przewodnicząca Hiszpańskiego Stowarzyszenia Doul (AED).
Źródła: Consejo General de Enfermería / The Local