Autorzy badania sugerują, że u naszych praprzodkiń orgazm mógł uruchamiać mechanizm wywołujący owulację.
Jak tłumaczy prof. Gunter Wagner, wcześniejsze dociekania uczonych skupiały się raczej na biologii gatunku Homo sapiens, tymczasem znalezienie prawdopodobnego wyjaśnienia roli żeńskiego orgazmu staje się możliwe dzięki analizie ewolucji tego zjawiska u samic wielu różnych gatunków zwierząt.
Naukowcy szukali u zwierząt takich cech kobiecego orgazmu jak np. uwalnianie prolaktyny i oksytocyny a następnie szczegółowo przeanalizowali wpływ tych hormonów na układ rozrodczy samic.
U wielu gatunków zwierząt aktywność seksualna bezpośrednio wpływa na cykl owulacyjny, u innych jednak – podobnie, jak u człowieka – nie. Badacze ustalili, że ewolucyjnie starszym zjawiskiem jest owulacja wywołana – pośrednio – aktem kopulacji, a bezpośrednio – uwalnianymi podczas orgazmu hormonami. Owulacja spontaniczna, niezależna od aktywności seksualnej, pojawiła się znacznie później. Orgazm jednak przetrwał, choć nie spełnia już swojej pierwotnej biologicznej roli.
Co ciekawe, u samic ssaków, u których owulacja jest zależna od stosunku płciowego, łechtaczka umiejscowiona jest w obrębie „kanału kopulacyjnego”, natomiast u tych, u których uwolnienie jajeczka jest zjawiskiem spontanicznym, narząd ten jest (podobnie jak u ludzi) położony w pewnej odległości od wejścia do pochwy. Stymulacja łechtaczki stała się bowiem u tych gatunków mniej istotna z biologicznego punktu widzenia.
Źródło: MNT