W 2016 r. w Anglii odnotowano ponad 477 tys. rozpoznań zakażeń przenoszonych drogą płciową (STI) – najwięcej wśród osób młodych. Choć prezerwatywy zapewniają wysoki poziom ochrony przed schorzeniami takimi jak kiła, rzeżączka czy chlamydioza – aż 25 proc. ankietowanych Brytyjczyków poniżej 25. roku życia przyznało, że nie stosuje tego zabezpieczenia uprawiając seks z nowo poznanym partnerem.
Naukowcy z London School of Hygiene and Tropical Medicine postanowili sprawdzić skuteczność zaproszeń do wykonania testów w kierunku zakażenia chorobami wenerycznymi. Badanie objęło 2000 Londyńczyków w wieku 16-30 lat.
Uczestników powiadamiano za pośrednictwem SMS-ów o możliwości wykonania badania, przy czym połowie zaoferowano wykonanie testu w przychodni, a pozostałym – możliwość zamówienia zestawu testowego na stronie internetowej i odesłania próbki do analizy pocztą.
Różnica w odzewie pomiędzy dwoma grupami okazała się zaskakująco duża. Na badanie zgłosiło się 27 proc. zaproszonych do poradni, a zestawy do samodzielnego wykonania odesłało 50 proc. osób, którym to zaproponowano.
– Każde działanie, które skutecznie zachęci osoby z grup ryzyka do wykonywania badań, trzeba ocenić pozytywnie. Wiele osób chętnie skorzysta z możliwości wykonania testów w kierunku STI bez wychodzenia z domu – mówi dr Mark Lawton z British Association for Sexual Health. – Ważne jest jednak, aby diagnostyka zdalna była w ofercie placówek medycznych dodatkiem, nie zaś podstawowym trybem wykonywania badań, co dla niektórych ośrodków może być kuszącym sposobem na ograniczenie kosztów – zaznacza specjalista.
Źródło: The Guardian