Za pomocą nowo wynalezionego testu oznaczyć można poziom amyloidu beta we krwi. W połączeniu z informacją o wieku pacjenta i genetycznych czynnikach ryzyka, oszacować można, czy i w jakim stopniu białko to nagromadziło się w mózgu.
Choć to jeszcze nie przełom, jest to znaczący krok w stronę szeroko dostępnej diagnostyki przesiewowej choroby Alzheimera.
Złogi beta-amyloidu zaczynają odkładać się w mózgu osoby z chorobą Alzheimera nawet do 20 lat przed tym, jak pojawią się pierwsze uchwytne objawy, typowo kojarzone z tym schorzeniem (ubytki pamięci, upośledzenie funkcji poznawczych).
Problem polega jednak na tym, że nie są one dobrze widoczna w „zwykłych” (szeroko dziś dostępnych) badaniach obrazowych. Innowacyjne techniki, takie jak PiB PET, stworzona w celu dokładnego obrazowania złogów beta-amyloidowych in vivo z użyciem znacznika – izotopu 11C – wiążącego się selektywnie z depozytami amyloidu, są jeszcze na etapie badań.
Znalezienie obecnego we krwi, a więc łatwego (i względnie taniego) do wykrycia biomarkera jest więc celem prac wielu ośrodków naukowych.
Zespół z Washington University School of Medicine wykazał, że podwyższony poziom beta- amyloidu we krwi u osób z dwoma innymi głównymi czynnikami ryzyka choroby Alzheimera, tj. wiekiem i obecnością wariantu genetycznego APOE4, umożliwia identyfikację charakterystycznych dla tego schorzenia, wczesnych zmian w mózgu z 94-proc. dokładnością.
Źródło: Washington University School of Medicine