Uczeni z University of Melbourne przeanalizowali dane ponad 10 tys. osób w wieku 26–54 lata, mieszkających w 14 krajach Europy i w Australii. Około 64 proc. badanych spędziło pierwsze lata życia w na wsi, w małym mieście lub na przedmieściach większych aglomeracji, 27 proc. – w dużych miastach, a ok. 9 proc. na farmach.
Osoby z tej ostatniej grupy częściej miały też w dzieciństwie zwierzę domowe, posiadały też średnio najwięcej starszego rodzeństwa, z którym niejednokrotnie dzieliły pokój. Okazało się, że ryzyko zachorowania na astmę w późniejszym życiu było u osób wychowanych na farmach o 54 proc. niższe w porównaniu do tych, które wczesne dzieciństwo spędziły w miastach. Z kolei częstość występowania objawów alergicznego nieżytu nosa była w tej grupie niższa o 57 procent.
Tak znacząco niższe ryzyko zachorowania na alergię i astmę zaobserwowano tylko w przypadku osób dorastających na farmach. Dzieciństwo spędzone w małym mieście, na przedmieściach lub nawet na wsi (ale nie na farmie) nie wiązało się ze znaczącym obniżeniem tego ryzyka w porównaniu do „mieszczuchów”.
Autorzy badania zaznaczają jednak, że było ono jedynie obserwacją i analizą danych, nie daje więc podstaw do mówienia o przyczynowo-skutkowym charakterze stwierdzonej korelacji. Wciąż nie jest jasne, czy i – jeśli tak – to jaki czynnik środowiskowy obecny na farmach hamuje rozwój schorzeń alergicznych.
– Być może jest to wczesna ekspozycja na liczne mikroorganizmy, być może oddychanie mniej zanieczyszczonym powietrzem, albo aktywność fizyczna. Możliwe jednak, że przyczyna leży w jakimś innej składowej stylu życia na farmach, np. w mniejszej konsumpcji leków – dywaguje prof. Shyamali Dharmage, główna autorka badania.
Źródło: „Thorax” / SWR