Chociaż cytologia jest stosunkowo prostym, a przy tym niezwykle cennym badaniem w profilaktyce raka szyjki macicy, większość Polek – z różnych powodów – nie wykonuje jej dostatecznie często, lub wręcz w ogóle nie ma zamiaru się jej poddawać. Czy szanse na uniknięcie raka może w tej grupie kobiet zmniejszyć… analiza moczu?
Amerykańskie wytyczne dotyczące profilaktyki raka szyjki macicy od niedawna uwzględniają badanie na obecność DNA wirusa HPV w wymazie pobranym z szyjki macicy. Jest to badanie o bardzo wysokie czułości. Jego negatywny wynik oznacza, że ryzyko rozwoju raka jest - w perspektywie kilku lat - znikome. Z kolei wynik pozytywny nie musi oznaczać, że kobieta jest już chora, a jedynie, że jest nosicielką wirusa HPV. W takim przypadku wymagane jest przeprowadzenie fizykalnego badania ginekologicznego oraz tradycyjnej oceny mikroskopowej wymazu z szyjki macicy.
Naukowcy z London School of Medicine przyjrzeli się rezultatom 14 badań klinicznych, w których sprawdzano obecność DNA wirusa HPV w moczu oraz w wymazie z szyjki macicy. Okazało się, że badanie moczu pozwala wykryć nosicielstwo wirusa HPV z trafnością 87 proc., a jego brak z trafnością 94 proc.
- Wyniki te pokazują, że badanie moczu pod kątem obecności DNA wirusa HPV może okazać się klinicznie wartościowe. Wdrożenie go do codziennej praktyki badań przesiewowych wymaga jednak jeszcze wielu dalszych analiz – zaznaczają autorzy.
Źródło: New Scientist