Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 25 lipca 2017 r. we francuskim Lisieux, jednak sprawa „wyciekła” do mediów dopiero teraz, po pierwszej rozprawie przed lekarskim sądem dyscyplinarnym w Caen.
Było około 18.00, kiedy na sali operacyjnej zjawił się anestezjolog, aby nadzorować wybudzanie pacjenta po zabiegu. Przeprowadzający operację urolog poinformował, że nie skończył i potrzebuje jeszcze trochę czasu.
– Nie zajmujemy się tu nagłymi przypadkami, tylko planowymi i mamy tak je planować, aby kończyły do 16.00 – zwrócił uwagę zniecierpliwiony anestezjolog.
Operujący odpowiedział rzucając w kolegę butelką z płynem odkażającym. Rzut był celny - prosto w twarz. Rozjuszony anestezjolog chwycił za nożyce chirurgiczne [źródła nie podają, czy sterylne] i rozpoczął szarżę w kierunku urologa. Lekarza udało się na szczęście powstrzymać jednemu z pielęgniarzy.
Wyprowadzony do przebieralni anestezjolog miał się tam uspokoić i zaczekać na koniec zabiegu. Nie wiedział jednak, że najgorsze dopiero przed nim.
Po zakończeniu zabiegu do przebieralni wpadał urolog. Złapał za torbę z ciężkim laptopem i uderzył nią zaskoczonego anestezjologa w twarz, tak mocno, że spowodował uraz oczodołu. Ranny spędził miesiąc na zwolnieniu.
– Choć mój klient mógł stracić oko, nie skierowalibyśmy sprawy do sądu dyscyplinarnego, gdyby urolog po prostu przeprosił – powiedział Olivier Leca, adwokat anestezjologa.
Podczas rozprawy obaj lekarze stwierdzili, że nie poczuwają się do winy za zajście na bloku operacyjnym. Za incydent zgodnie obwiniają problemy organizacyjne szpitala, w tym przede wszystkim braki kadrowe. Obu lekarzom grożą jednak sankcje – od upomnienia po utratę prawa wykonywania zawodu.
Źródło: The Connexion