Osoby, które działając dobrej wierze i w trosce o dobro publiczne, ujawniają nieprawidłowości lub zachowania nieetyczne w miejscu pracy lub środowisku zawodowym, określane są w języku angielskim słowem „whistleblower”.
Z przyczyn historyczno-polityczno-społecznych w języku polskim nie powstało słowo o podobnym znaczeniu, nie licząc tych o silnie pejoratywnym nacechowaniu. Od jakiegoś czasu spotkać się jednak można z tłumaczeniem słowa „whistleblower” jako „sygnalista”.
Brytyjski rząd przekazał do konsultacji publicznych projekt nowych regulacji, które mają skuteczniej zapobiegać dyskryminacji „sygnalistów” w strukturach NHS. Nowe wytyczne mają być udoskonaloną wersją obecnych – wydanych w kwietniu 2016 r., powstałych w oparciu o rekomendacje zawarte w raporcie „Freedom to Speak Up Review”, opracowanym na zlecenie NHS w latach 2014–2015.
Główny autor raportu, Sir Robert Francis, podkreśla, że wielu z „sygnalistów”, którzy ujawnili rażące nieprawidłowości bezpośrednio związane z bezpieczeństwem pacjentów, nie tylko straciło pracę, ale miało potem duże problemy ze znalezieniem innego zatrudnienia w służbie zdrowia. To między innymi takim sytuacjom mają zapobiegać znowelizowane przepisy. Jak? Choćby poprzez wprowadzenie prawa do odwołania się od decyzji o niezatrudnieniu, jeśli zachodzi podejrzenie, że ma ona związek z wcześniejszymi działaniami „sygnalizacyjnymi” kandydata. Rozpatrując takie odwołanie komisja będzie mogła np. przyznać niezatrudnionemu „sygnaliście” finansową rekompensatę.
– Robimy dziś kolejny krok w kierunku stworzenia w NHS kultury otwartości, w której ludzie, którzy mają odwagę mówić głośno o nieprawidłowościach, będą wysłuchiwani, a nie dyskryminowani, będą czuli, że chroni ich prawo – powiedział minister zdrowia Jeremy Hunt.
Źródło: Pharma Times