O tym, że miejsce i warunki, w jakich mieszkamy, mogą wpływać na nasze zdrowie, wiadomo nie od dziś. Większość badań w tym zakresie opierała się jednak na subiektywnych „pomiarach” stanu zdrowia. Brytyjscy naukowcy postanowili ocenić tę zależność w oparciu o obiektywnie mierzalny parametr, jakim jest stężenie białka C-reaktywnego (CRP) w surowicy krwi.
Autorzy wykorzystali dane z bazy UK Household Longitudinal Study (UKHLS), powtarzanego co rok badania ankietowego obejmującego około 40 000 gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii.
Od 13 107 osób z bazy UKHLS pobrano krew w celu oceny poziomu CRP. Do ostatecznej analizy włączono 9593 uczestników, odrzucając osoby poniżej 21. roku życia oraz te, u których poziom CRP przekraczał 10 mg/l, ponieważ tak wysokie wartości wskazują np. na stan zapalny lub proces nowotworowy i uniemożliwiają ocenę ryzyka incydentów sercowo-naczyniowych.
U nieco ponad 22 proc. uczestników stwierdzono poziom CRP powyżej progu 3 mg/l, co uważane jest za marker wysokiego ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych.
Po wyeliminowaniu wpływu innych czynników okazało się, że osoby wynajmujące mieszkanie miały znacząco wyższy poziom CRP niż właściciele nieruchomości (nawet z kredytem hipotecznym). Z kolei mieszkańcy domów wolnostojących mieli niższe CRP niż ludzie żyjący w zabudowie szeregowej lub w blokach.
Co ciekawe, wśród osób o dochodach poniżej średniej, mniejszy poziom CRP stwierdzono u tych, u których koszty zakwaterowania stanowiły więcej niż jedną trzecią wydatków. Może to wynikać z faktu, że wyższe (proporcjonalnie) wydatki na mieszkanie zapewniają lepszy komfort codziennego życia, co niesie za sobą korzyści zdrowotne, które mogą przeważać nad negatywnymi skutkami finansowych obciążeń - uważają naukowcy.
Ze szczegółowymi wynikami badania można się zapoznać tutaj.
Źródło: BMJ