Przez dziewięć godzin od odłączenia od urządzeń chłopiec oddychał samodzielnie. Gdy akcja oddechowa zatrzymała się, rodzice reanimowali go metodą usta-usta. Dziecko żyje, lekarze podali mu tlen oraz wodę. Nie ma jednak mowy o ponownym podłączeniu do aparatury podtrzymującej życie.
Lekarze z Alder Hey Children's Hospital w Liverpoolu zastosowali się do orzeczenia Sądu Najwyższego, który odrzucił wniosek rodziców Alfiego o nieodłączanie go od respiratora.
Chłopiec przebywa w szpitali od grudnia 2016 roku, kiedy to rozpoznano u niego poważne, nieodwracalne uszkodzenie mózgu w przebiegu niezidentyfikowanej choroby genetycznej. Zdaniem lekarzy, nie ma najmniejszych szans na poprawę stanu dziecka, a uporczywe podtrzymywanie go przy życiu jest nie tylko bezcelowe, ale i nieludzkie. Rodzice chłopca nie zgadzają się z tym i konsekwentnie walczą o możliwość kontynuacji wspomagania funkcji życiowych dziecka.
Do batalii włączył się papież Franciszek, który w ubiegłym tygodniu przyjął na prywatnej audiencji ojca chorego 2-latka – Thomasa Evansa oraz włoski rząd – w szczególności szef MSZ Angelino Alfano, minister spraw wewnętrznych Marco Minniti, a nawet minister obrony Roberta Pinotti, która zaoferowała wojskowy samolot przystosowany do transportu chorych.
W poniedziałek dziecku nadano włoskie obywatelstwo, co mogłoby formalnie ułatwić jego przewiezienie z Wielkiej Brytanii do watykańskiej kliniki pediatrycznej Dzieciątka Jezus, gdzie – jak zapowiedziała dyrektor placówki Mariella Enoc – zapewniono by mu wnikliwą diagnostykę oraz podtrzymywanie funkcji życiowych.
Jednak i w tej sprawie Sąd Najwyższy nie przychylił się do prośby rodziców i 24 kwietnia ostatecznie odmówił wydania zgody na przewiezienie chłopca do Włoch.
Pracownicy szpitala Alder Hey przyznali w rozmowie z mediami, że są zastraszani i obawiają się, że protest, jaki trwa przed wejściem do budynku, może stracić swój pokojowo-modlitewny charakter. W Internecie pojawiły się bowiem nawoływania do szturmu na placówkę i „odbicia” Alfiego siłą. Apelowano też do kibiców AS Roma, którzy przyjechali do Liverpoolu na wtorkowy [przegrany 2:5] mecz z The Reds, aby wracając „zabrali Afliego ze sobą do Rzymu”.
Źródła: Liverpoolecho / BBC / Daily Mail