"Opioidowy stan wyjątkowy" wprowadziły już wcześniej niektóre stany. Teraz formalnie objął on cały kraj. Oznacza to – między innymi – przeznaczenie dodatkowych federalnych funduszy na walkę ze skutkami uzależnienia, które doprowadza do śmierci ponad 140 Amerykanów dziennie.
– W żadnym innym kraju na świecie nie zużywa się tak dużej ilości leków opiodowych w przeliczeniu na mieszkańca. (...) W wyniku przedawkowania opiodów umiera dziś [w USA] więcej ludzi, niż ginie łącznie w wypadkach drogowych i strzelaninach. (...) Obserwujemy masywny wzrost liczby uzależnionych - zarówno od wydawanych na receptę leków, jak i od heroiny i innych [nielegalnych nabywanych] opioidów – mówił Donald Trump.
Prezydent wezwał wszystkie federalne agencje do podjęcia kroków niezbędnych do ograniczenia liczby zgonów spowodowanych uzależnieniem od substancji opioidowych. Jednocześnie stanom przyznano większą swobodę w przekierowywaniu części federalnych funduszy na walkę z kryzysem opioidowym, choć nie - jak postulowała część ekspertów i polityków – w takim stopniu, jak jest to możliwe w przypadku naturalnych katastrof i klęsk żywiołowych.
– Prezydent ma rację, że mamy do czynienia z narodowym kryzysem zdrowotnym. Jednak jego zapowiedzi uporania się z problemem to tylko puste słowa – uważa Bernie Sanders, niezrzeszony senator ze stanu Vermont, znany krytyk Trumpa. – Dla milionów spośród uzależnionych od opiodów jedyną opcją [sfinansowania terapii] jest Medicaid. Tymczasem Trump próbuje obciąć finansowanie tego systemu pomocy o tysiąc miliardów dolarów – argumentuje Sanders.
Zgodnie z danymi Prezydenckiej Komisji ds. Walki z Uzależnieniami, od 1999 roku liczba zgonów spowodowanych przedawkowaniem opioidów wzrosła w USA czterokrotnie.
Źródło: CNN / BBC News