Co trzecia sprzedawana w hiszpańskich sklepach ryba jest nosicielem groźnego dla ludzi pasożytów z rodzaju Anisakis. Wśród ryb złowionych w Zatoce Biskajskiej zakażonych może być aż 50 procent. Lepiej jest w Morzu Śródziemnym – tam nosicielami nicieni Anisakis jest około 6 proc. ryb.
Przypadki anisakiozy wśród Europejczyków najczęściej notowane są w Hiszpanii. Zwykle źródłem pasożyta jest sushi lub inne potrawy zawierające Anchois. Bezpieczne nie są także ryby wędzone, jeśli temperatura obróbki termicznej nie osiągnęła 60ºC, koniecznych do uśmiercenia larw nicieni – ostrzega organizacja konsumencka OCU.
Za wzrost odsetka ryb zakażonych tym pasożytem odpowiada, przynajmniej po części, coraz powszechniejsza praktyka patroszenia złowionych ryb już w przetwórniach na statkach i wyrzucania ich wnętrzności za burtę. Żywią się nimi inne ryby, w efekcie czego nicienie rozprzestrzeniają się w bardzo szybkim tempie.
Objawy anisakiozy mogą pojawić się w czasie od godziny do… 2 tygodni od spożycia potrawy zawierającej żywe larwy. Najczęściej są to nudności, wymioty i ból brzucha. Rzadziej – uporczywe zatwardzenia oraz symptomy przypominające zapalenie wyrostka robaczkowego. Ze względu na zdolność tych pasożytów do penetracji błony śluzowej przewodu pokarmowego człowieka, może też dojść do uszkodzenia ściany żołądka i jelita, co może stanowić zagrożenie życia.
Larwy rzadko osiągają dorosłość wewnątrz ludzkiego przewodu pokarmowego. Najczęściej giną w ciągu kilku tygodni. Jednak nawet martwe, zanim zostaną wydalone, mogą stymulować reakcję zapalną lub alergiczną (pokrzywka, obrzęk naczynioruchowy, atak astmy, kontaktowe zapalenie skóry a nawet wstrząs anafilaktyczny).
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zaleca, aby wszystkie ryby i owoce morza przeznaczone do spożycia na surowo, były wcześniej zamrażane na 7 dni w zwykłym zamrażalniku lub na 15 godzin w temperaturze -35ºC.
Źródło: OutbreakNewsToday