To nie w słonecznej Kalifornii czy tętniących nocnym życiem miastach Wschodniego Wybrzeża, ale na zimnej Alasce odnotowuje się ostatnio najwięcej (w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców) zakażeń przenoszonych drogą płciową (STI) – podaje CDC. Oprócz Alaski, najbardziej niebezpiecznymi pod tym względem stanami okazały się: Mississippi, Luizjana, Georgia, Nowy Meksyk, Północna i Południowa Karolina, Arkansas, Delaware i Oklahoma.
Z kolei najniższymi wskaźnikami zachorowań na STI pochwalić mogą się stany: Vermont, New Hampshire, West Virginia, Maine i Utah.
Najczęściej Amerykanie zarażali się podczas uprawiania seksu rzeżączką oraz chlamydiozą. Niepokojąco wygląda dynamika wzrostu częstości zachorowań na te schorzenia. Zaledwie w ciągu roku (od 2015 do 2016) liczba rozpoznań chlamydiozy zwiększyła się w USA o 5 proc., rzeżączki o 18,5 procent.
Podobny wzrost zachorowań odnotowano także w przypadku kiły (o 17,6 proc.), a jeszcze wyższy – kiły wrodzonej (aż o 25 proc.).
Wśród najpoważniejszych skutków zdrowotnych STI eksperci wymieniają niepłodność oraz zwiększoną podatność na zakażenie wirusem HIV. Bardzo istotnym problemem w praktyce klinicznej jest także rosnąca antybiotykooporność bakterii takich jak dwoinka rzeżączki czy Chlamydia trachomatis.
Z raportu CDC wynika, że w 2016 roku (publikacja nie obejmuje roku 2017) zapadalność na choroby przenoszone drogą płciową osiągnęła w USA rekordowo wysoki poziom. – Rocznie na choroby przenoszone drogą płciową zapada ok. 20 mln Amerykanów. Związane z tym koszty sięgają 16 mld dolarów – informuje Dr Jonathan Mermin z CDC.
Źródła: CDC / The Independent