Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Witamy w epoce ludzi GMO

MedExpress Team

Tomasz Kobosz

Opublikowano 28 listopada 2018 12:46

Witamy w epoce ludzi GMO - Obrazek nagłówka
Źródło: Youtube / The He Lab
Słowa potępienia ze strony środowisk naukowych na całym świecie i dochodzenie wszczęte przez chińskie władze – to pierwsze reperkusje przyjścia na świat genetycznie zmodyfikowanych bliźniąt. W sprawie jest kilka niejasności, ale prof. He Jiankui z pełnym przekonaniem broni swoich racji.

W listopadzie br. w Chinach przyszły na świat bliźniaczki, Lulu i Nana, których DNA zostało na etapie embrionalnym zmodyfikowane za pomocą techniki CRISPR/Cas9. Wyłączono im gen CCR5, dzięki czemu dzieci są odporne na zakażenie wirusem HIV (gen ten odpowiada za białko, bez którego wirus HIV nie jest w stanie wniknąć do wnętrza komórek).

Eksperyment przeprowadził zespół prof. He Jiankui z Południowego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen. Wzięło w nim udział osiem par - ośmiu mężczyzn będących nosicielami wirusa HIV oraz osiem seronegatywnych kobiet. Naukowcy zmodyfikowali 16 z 22 zarodków, a 11 zostało użytych do implantacji. Uzyskano jedną, bliźniaczą ciążę.

Wielu naukowców potępiło dokonanie He. Edycja ludzkiego genomu jest zabroniona w większości krajów, niektóre zaś dopuszczają ją w celach badawczych, o ile zarodki ze zmienionym DNA są niszczone.

- To potworny eksperyment… Sama edycja genów jest wciąż technologią eksperymentalną i nadal wiąże się z powstaniem [nieplanowanych] mutacji, które mogą powodować problemy zdrowotne we wczesnym i w późniejszym życiu, w tym rozwój nowotworów. Zespół He naraził zdrowe dzieci na ryzyko chorób genetycznych bez żadnych realnych korzyści w zamian – powiedział BBC prof. Julian Savulescu, ekspert ds. etyki na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Brak korzyści z wyłączenia genu CCR5 wynika w tym przypadku z tego, że medycyna dysponuje innymi, skutecznymi sposobami uchronienia dziecka seropozytywnych rodziców przez zakażeniem HIV. Co więcej – brak genu CCR5 może oznaczać wyższe ryzyko zarażenia niektórymi innymi wirusami, np. wirusem zachodniego Nilu.

Ale to nie wszystko. Agencja AP dotarła do informacji, że u jednej z dziewczynek nie wyłączono obu kopii genu CCR5, a tylko jedną. Oznacza to najprawdopodobniej, że będzie ona mogła zarazić się wirusem HIV. To dziecko narażono więc wyłącznie na ryzyko chorób (znanych i nieznanych), bez jakichkolwiek korzyści.

Nie można też zapomnieć o dość oczywistym fakcie - ingerencja w genom embrionu może zaszkodzić nie tylko jednostce, ale także przyszłym pokoleniom, które odziedziczą te same zmiany w DNA.

Czy biorący udział w eksperymencie rodzice w pełni zdawali sobie z celu badania i z zagrożeń? He zapewnia, że tak, jednak w mediach pojawiają się informacje, że w dokumentacji, którą podpisywali uczestnicy była mowa jedynie o badaniu nad szczepionką przeciwko wirusowi HIV…

Poczynania He potępiło w specjalnym oświadczeniu 122 chińskich naukowców. Uczeni nazwali je „bolesnym ciosem dla reputacji naukowej Chin”.

Władze Południowego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen wydały oświadczenie, w którym podkreślają, że o kontrowersyjnych badaniach nic nie wiedziały, nazywając je poważnym naruszeniem standardów akademickich i etycznych

Prof. He zabrał głos w trakcie kongresu Human Genome Editing Summit w Hong Kongu – naukowiec powiedział, że jest dumny ze swojego dokonania. Potwierdził, że uczelnia nie była poinformowana o celach jego badań, a prace były finansowane przez jego prywatną firmę.

He podkreśla, że nie jest zwolennikiem projektowania „dzieci na zamówienie”. – Genetyczne podnoszenie IQ, wybór koloru włosów czy oczu, to nie jest coś, co robią kochając rodzice. Takie praktyki muszą pozostać zabronione. Wykorzystanie inżynierii genetycznej musi ograniczyć się do celów leczniczych - powiedział He.

- Świat jest już gotowy na genetycznie modyfikowane zarodki. Jeśli ja się tym nie zajmę, to zrobią to inni. (…) Jeśli wystąpią niepożądane efekty uboczne, będę odczuwał taki sam ból jak oni [dzieci i ich rodziny] i będzie to tylko i wyłącznie moja odpowiedzialność – zapewnił He w rozmowie z agencją AP.

Dziewczynki, których prawdziwej tożsamości i miejsca zamieszkania nie ujawniono, mają być - wg zapewnień prof. He - ściśle monitorowane do 18. roku życia.

Informację o eksperymencie przekazano mediom - nie zostały opublikowane w żadnym czasopiśmie naukowym, ale – jak zapowiedział He – jedno z czasopism otrzymało materiał do recenzji (nie podał jego tytułu).

Źródła: BBC News / AP / CNN

Podobne artykuły

ThinkstockPhotos-469994727
12 października 2017
ThinkstockPhotos-691562550
7 sierpnia 2017
odin
13 grudnia 2016
ThinkstockPhotos-518174341

Jeszcze zdrowsze brokuły

26 czerwca 2016

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także