Sąd Najwyższy Indii uznał „trzecią płeć” za pełnoprawną. Władze tego kraju od tej pory muszą uznawać osoby transpłciowe za należące do trzeciej, neutralnej grupy i zapewnić im prawo m.in. do pomocy społecznej i medycznej oraz do zatrudnienia na takich samych zasadach jak inne grupy mniejszościowe.
Od tej pory wszystkie oficjalne formularze i dokumenty w rubryce „płeć” muszą uwzględniać trzy pozycje: męska, żeńska oraz transgender.
Osobom transpłciowym przypisuje się w Indiach dar udzielania błogosławieństw, ale także rzucania klątw. Czasami otacza się je czcią, częściej jednak spotykają się z odrzuceniem i zmuszone są do życia poza marginesem społeczeństwa.
- Mam nadzieję, że od tej chwili ludzie dwa razy się zastanowią, nim zaczną nas poniżać - mówi Abhina Aher, jedna z osób transpłciowych.
Osoby transsesksualne od lat zmagają się z dyskryminacją w tym kraju. Często się zdarza, że hijras, bo tak potocznie nazywa się tę grupę, prostytuują się, by zarobić na życie.
- Ta praca nas upokarza. Godzi w nasz honor, ale muszę mieć na chleb - tłumaczy Abhina.
Środowiska indyjskich gejów i lesbijek uznały jednak decyzję Sądu Najwyższego za przejaw hipokryzji. Kilka miesięcy temu ten sam Sąd Najwyższy uznał bowiem kontakty homoseksualne za przestępstwo, uchylając tym samym wyrok sprzed 4 lat, który je depenalizował.
Źródło: CNN Newsource/x-news