W tej chwili na świadczenia zaplanowano 105 mld zł, więc wzrost jest znaczący. Skąd pieniądze? Po pierwsze, z Polskiego Ładu, a konkretnie – ze zmiany zasad opłacania składek przez osoby prowadzące działalność gospodarczą. Po drugie, ze zmiany wskaźników makroekonomicznych. Plan finansowy NFZ był przyjmowany w lipcu i nie uwzględniał ani korekt wskaźników, ani fundamentalnych zmian wprowadzonych w Polskim Ładzie.
Pieniądze zostaną podzielone pomiędzy oddziały wojewódzkie zgodnie z obowiązującym algorytmem.
Najwięcej procentowo zyska AOS, bo nakłady wzrosną z nieco ponad 7,1 mld zł do niemal 9,25 mld zł. Trudno jednak nie zauważyć, że grubo ponad połowa dodatkowych środków (ponad 5,1 mld zł) trafi do szpitali. Nakłady na POZ mają wzrosnąć o niecałe 440 mln zł. Tylko o 54,4 mln zł NFZ wyda więcej na leczenie stomatologiczne. Nie zmienią się nakłady m.in. na ratunkowy dostęp do technologii lekowych, świadczenia wysokospecjalistyczne i na refundację leków.
Czy dodatkowe pieniądze poprawią dostępność do leczenia? Fundusz ma takie oczekiwania – zwłaszcza jeśli chodzi o AOS (większe nakłady mają pozwolić na faktyczną realizację zniesienia limitu do specjalistów). Jednak od początku roku dyrektorzy placówek medycznych alarmują o coraz wyższych kosztach funkcjonowania, również wynikających z podwyżek wynagrodzeń. Po pierwsze, kontekście obiecanej przez Ministerstwo Zdrowia nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia (projekt resort zdrowia ma już przygotowany). Tylko te lipcowe podwyżki będą kosztować placówki kilka miliardów złotych. Jednak choć Polski Ład przyniósł budżetowi NFZ wyraźny wzrost przychodów, dyrektorów placówek medycznych już w tej chwili – na długo przed lipcem – postawił przed koniecznością podwyższania wynagrodzeń (i stawek kontraktowych) pracownikom. Dlatego dodatkowe środki oznaczają raczej rekompensatę (i to niekoniecznie pełną) ponoszonych kosztów niż faktyczne zwiększenie puli pieniędzy, jakie mogą być wydane na nowe świadczenia.