W związku ze skierowaniem do konsultacji publicznych projektu rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie specjalizacji w dziedzinach mających zastosowanie w ochronie zdrowia organizacje zrzeszające psychoterapeutów przygotowały wspólne stanowisko, które opublikowały w ubiegłym tygodniu.
„Proces przygotowania zawodowego oraz zasady wykonywania zawodu psychoterapeuty powinny być przedmiotem kompleksowej regulacji ustawowej. Z tego powodu apelujemy o wstrzymanie prac nad Projektem rozporządzenia oraz skoncentrowanie dalszych wysiłków legislacyjnych na projekcie ustawy o zawodzie psychoterapeuty”, czytamy w piśmie.
Jak wskazali autorzy stanowiska, proces przygotowania do wykonywania zawodu psychoterapeuty od wielu lat jest przedmiotem samoregulacji środowiska psychoterapeutów, reprezentowanego przez liczne towarzystwa i stowarzyszenia.
„W świetle uzasadnienia do Projektu rozporządzenia, wprowadzenie specjalizacji ma zwiększyć dostępność psychoterapii. W naszej ocenie Projekt rozporządzenia może doprowadzić do skutku odwrotnego, tj. realnego ograniczenia dostępności świadczeń zdrowotnych z zakresu psychoterapii dla pacjentów - w związku z możliwym brakiem wystarczającej liczby specjalistów z tej dziedziny, brakiem wystarczającej liczby ośrodków szkolących oraz miejsc szkoleniowych”, napisali.
Do tych zarzutów na antenie RMF odniósł się minister zdrowia Adam Niedzielski. Jak zapewnił, certyfikaty, które były wydawane do tej pory przez towarzystwa zajmujące się przeprowadzaniem szkoleń będą uznawane.
– Zdefiniujemy natomiast punkt w czasie, od którego trzeba będzie już zdawać egzamin specjalizacyjny dla osób wchodzących do zawodu. Ma on być gwarancją jakości w zawodzie. Poprzedzi go szkolenie specjalizacyjne, tak jak w każdym zawodzie, w którym ponoszona jest odpowiedzialność za zdrowie człowieka. Myślę, że każdy, kto kierowałby swoje dziecko na terapię, chciałby mieć przekonanie, że osoba ta posiada zweryfikowane kompetencje – powiedział minister zdrowia.
W ocenie Adama Niedzielskiego, reakcja środowiska na projekt rozporządzenia jest typowo korporacyjna, bo wszystkie towarzystwa zgłaszające sprzeciw były zaangażowane w wydawanie certyfikatów.