Pieniądze mają być wykorzystane przede wszystkim na podwyżki minimalnych wynagrodzeń (7 mld) i kompensację skutków inflacji (7,5 mld). 700 mln zł trafi na wsparcie szpitali powiatowych.
– Co roku, 1 lipca mamy waloryzację wynagrodzeń minimalnych. Dzieje się to w takim tempie, w jakim rośnie średnie wynagrodzenie w gospodarce. To była gwarancja, którą daliśmy pracownikom personelu medycznego, ale i niemedycznego, po to, aby zahamować odpływ kadr za granicę. Chcieliśmy też uatrakcyjnić pracę w systemie publicznym. Nie jest tajemnicą, że lekarz czy pielęgniarka ma do wyboru, gdzie pracuje. Zależy nam, żeby medyków było jak najwięcej w systemie publicznym, bo to gwarancja możliwości skracania kolejek oczekujących – powiedział minister zdrowia.
Adam Niedzielski podkreślił, że w tym roku środki przekazane placówkom ochrony zdrowia będą wyjątkowo duże, bo kompensują nie tylko podwyżkę minimalnych wynagrodzeń, ale również inflację, która w ostatnim czasie bardzo nakręcała koszty energii i różnych realizowanych usług obcych.
– Kompensując inflację chcielibyśmy się skoncentrować również na tym, żeby szpitale powiatowe, które w podstawowy sposób zabezpieczają obywateli, bardziej odczuły poprawę finansów. Tam zastosowaliśmy rozwiązania takie, że podstawowe oddziały, takie jak interna, chirurgia ogólna czy położnictwo będą w lepszy sposób premiowane – dodał szef resortu zdrowia.
Tymczasem, jak wskazują przedstawiciele opozycji, zadłużenie szpitali zwiększyło się w ostatnich latach już dwukrotnie ¬– do 20 mld zł.
– Jeśli mówimy o zadłużeniu ogółem, to ono się zawsze zwiększa dla podmiotów, które mają większe pieniądze do dyspozycji. Kredytując działalność, wchodząc w różne przedsięwzięcia, stać nas na większe pożyczki – wyjaśnił Adam Niedzielski.
W ocenie ministra zdrowia, dwukrotny wzrost zadłużenia ogółem przy ponad dwuipółkrotnym zwiększeniu finansowania ochrony zdrowia nie jest niczym niepokojącym.
– Kondycję finansową szpitali mierzy się nie zadłużeniem czy zobowiązaniami ogółem, tylko zobowiązaniami wymagalnymi, które są już konieczne do zapłacenia, a nie zostały zapłacone. Te natomiast wahają się od kilku lat w okolicach 2 mld zł i nie rosną. Oznacza to, że wypłacalność szpitali jest w miarę stabilna. 75 proc. lecznic nie ma zobowiązań wymagalnych. Mamy do czynienia z sytuacją, że pewna grupa podmiotów jest odpowiedzialna za zdecydowaną większość zadłużenia – zauważył Adam Niedzielski.