W ramach opieki koordynowanej lekarz podstawowej opieki zdrowotnej współpracuje z lekarzami specjalistami, pielęgniarką podstawowej opieki zdrowotnej, a także z dietetykiem. Jeśli chodzi o to, czym się zajmuje, to jest to profilaktyka, leczenie, diagnozowanie i edukacja pacjenta na temat wybranych chorób z dziedzin kardiologii, diabetologii, endokrynologii czy pulmonologii. Czy to rzeczywiście pokrywa wszystkie schorzenia, z którymi zgłaszają się pacjenci do podstawowej opieki zdrowotnej?
Bardzo się cieszę, że powstał taki projekt jak opieka koordynowana. Jest to absolutnie niezbędne, ponieważ mamy choroby cywilizacyjne. Polaków jest niemal 40 milionów, a specjalistów jest bardzo niewiele. To mały promil w morzu potrzeb pacjenckich. Cieszy mnie więc to, że lekarz pierwszego kontaktu będzie się zajmował tymi chorobami, będzie miał wsparcie specjalistów i na tym podstawowym poziomie będzie już mógł pomóc pacjentowi. Od czegoś trzeba było zacząć, więc zaczęliśmy właśnie od pulmonologii, diabetologii czy endokrynologii. Trzeba natomiast iść dalej i zobaczyć, jakie inne choroby trawią całe nasze społeczeństwo. Jedną z takich chorób jest depresja. Jest to choroba cywilizacyjna dwudziestego pierwszego wieku i ostatnie lata nam nie pomogły, bo po pierwsze wybuchła pierwsze pandemia, po drugie pojawiła się wojna w Ukrainie, a następnie zawirowania finansowe. Komponenta depresyjna jest bardzo duża i trzeba tym ludziom pomóc, zaopiekować się nimi. Z drugiej strony – choroby mózgu są najmniej rozpoznawalnymi chorobami. Są też najtrudniejsze, ponieważ nawet pacjent zgłaszający się do specjalisty i dostający pierwszą receptę na lek antydepresyjny, tylko w 40 proc. przypadków uzyska odpowiedź na to leczenie. To bardzo osobnicze i nie zawsze dany lek czy dana terapia jest trafiona. Trzeba mieć ogromną wiedzę specjalistyczną, stąd psychiatria jako kolejny krok w opiece koordynowanej wydaje się niezbędna.
Oczywiście w dalszym ciągu opieka koordynowana dotyczy 35 proc. placówek podstawowej opieki zdrowotnej. Cały czas się rozszerza i nie powinniśmy tego robić za szybko.
Problem społeczny i problem medyczny podsycane są sytuacją, z którą mamy do czynienia wokół. Wydaje się, że odpowiedzią na te wyzwania jest reforma psychiatrii dorosłych oraz dzieci i młodzieży. Na ile to jest rzeczywiście skuteczna próba rozwiązania tych problemów, zwłaszcza w obliczu trwającego problemu z kadrami lekarskimi?
To bardzo ciężkie pytanie. Myślę, że jesteśmy na początku tej drogi. To nie jest proces, który jest już zakończony i który z automatu może przejść na lekarzy pierwszego kontaktu. Nasza firma, jako lider w dziedzinie depresji stara się nie tylko promować swoje leki i sprzedawać je, ale również pomóc lekarzom, szczególnie lekarzom pierwszego kontaktu w diagnozie i w leczeniu depresji. Mogę dumnie oznajmić i oznajmiłam to już w Karpaczu we wrześniu, że pracujemy nad specjalną aplikacją. Teraz praktycznie skończyliśmy pracę nad nią i wdrażamy ją do testu. Jest to platforma edukacyjna. Zawiera dwa testy: PHQ-2 i PHQ-9. Pozwolą one lekarzowi pierwszego kontaktu, w ramach wyskalowania zdiagnozować, czy pacjent faktycznie ma depresję. Później, już w ramach całego profilu, czyli odnośnie wieku, tego jaka jest charakterystyka zachowań lękowych czy depresyjnych, można dobrać odpowiednie leczenie, łącznie z dawkowaniem.
Nie jest to akcja komercyjna, nie kierujemy jej na produkt czy produkty, które mamy w swoim portfolio. To z jednej strony nasz wkład w digitalizację, a z drugiej –poszerzenie wiedzy lekarza pierwszego kontaktu, by dosłownie w ciągu 10 minut mógł zdiagnozować i lepiej, skuteczniej dobrać leczenie antydepresyjne dla danego pacjenta. Przygotowaliśmy tę aplikację z dwoma najważniejszymi ośrodkami psychiatrycznymi: ośrodkiem łódzkim pod kierownictwem profesora Piotra Gałeckiego, który jest krajowym konsultantem do spraw psychiatrii i z ośrodkiem krakowskim na czele z panią profesor Dominiką Dudek, która jest przewodniczącą Polskiego Związku Towarzystwa Psychiatrycznego. Eksperci budowali aplikację tak, by jak najbardziej pomóc lekarzowi pierwszego kontaktu.
Nie brakuje przykładów na to, że rzeczywiście współpraca lekarza pierwszego kontaktu z pacjentem przy wsparciu nowych technologii rzeczywiście działa. Można powiedzieć, że to jest taki nowy nurt, który no warto wdrożyć i warto, żeby on znalazł swoje miejsce w ofercie?
Pacjenci również tego chcą. Przez ostatnie 1,5 roku w przychodniach POZ ustawiliśmy kioski, w których pacjenci sami, czekając na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, mogli zrobić ten krótki test dziewięciopytaniowy i zdiagnozować, czy wszystko jest w porządku, czy może mają jakieś problemy z lękiem, bezsennością, depresją. Ponad 5 tys. pacjentów już z tego skorzystało. Na nieszczęście 70 proc. ma jakąś komponentę lękową.