Konstanty Radziwiłł jako jeden z ostatnich ministrów przedstawił wyniki audytu w resorcie zdrowia. Przede wszystkim wskazał na zaniedbania związane z informatyzacją zdrowia - Spośród 24 części projektu, odebrano 13, w wersji niepełnej. Okazało się, że nic z systemu nie jest do wykorzystania na ostatnią chwilę. Kosztorys projektu P1 wynosił ponad 700 mln. Podsumowując, projekt P1 nie działa. Mimo tego, że wraz z ministrami cyfryzacji i administracji pracujemy nad jego uratowaniem. Polski budżet ciągle jest narażony na straty z tego tytułu - zaznaczył minister.
Bartosz Arłukowicz zarzucił, że to obecny minister zdrowia był jednym z ekspertów, który miał zajmować się informatyzacją w ochronie zdrowia. - Audytor był zatrudniony przez pięć lat w spółce, która odpowiadała za informatyzację. Pobierał wynagrodzenie. My z panią minister Kopacz nie zatrudnialiśmy pana Radziwiłła, żeby on tam był, tylko żeby spółka dobrze funkcjonowała - powiedziała Bartosz Arłukowicz.
Zarzucił on również, że wiceminister odpowiedzialny za politykę lekową (przyp. red. Krzysztof Łanda) wcześniej współpracował z firmami farmaceutycznymi. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku, kiedy był już zatrudniony w Ministerstwie spotkał się z przedstawicielami czołowych firm farmaceutycznych. - Pytany o to spotkanie minister zdrowia powiedział, że to nic wielkiego. Pan minister miał zobowiązania z przeszłości. Był prezesem fundacji, która otrzymywała od firm farmaceutycznych przelewy - powiedział Arłukowicz.
Na te zarzuty odpowiedział minister zdrowia. - Zarzut, że byłem zatrudniony jako ekspert w Centrum Systemów Ochrony Zdrowia i czynienie z tego powodu zarzutu i uznawanie mnie za odpowiedzialnego za zapaść systemu P1, który był wart 700 mln zł, to absurd - powiedział Konstanty Radziwiłł.
Odniósł się również do zarzutów stawianych Krzysztofowi Łandzie - Jest to po prostu ekspert z tej dziedziny. Trudno, żeby lekami zajmował się, ktoś to się na tym nie zna - tłumaczył Radziwiłł.