Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Atak astmy jest jak zawał serca

MedExpress Team

Alicja Dusza

Opublikowano 6 maja 2015 07:00

Atak astmy jest jak zawał serca - Obrazek nagłówka
Fot. MedExpress TV
Jak wygląda w Polsce leczenie astmy? O tym z prof. Piotrem Kuną alergologiem, dyrektorem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 im. N. Barlickiego w Łodzi rozmawia Alicja Dusza.

kuna_iwona

Jak wygląda w Polsce leczenie astmy? O tym z prof. Piotrem Kuną alergologiem, dyrektorem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 im. N. Barlickiego w Łodzi rozmawia Alicja Dusza.

Jak wygląda atak astmy i jak duże stanowi zagrożenie?

Każdy atak astmy to zagrożenie życia. My mówimy wprost, że atak astmy jest jak zawał serca, zawał to atak na serce, w astmie to atak na płuca. Atak astmy najlepiej zobrazować w ten sposób – proszę kogoś chwycić za głowę i wsadzić ją pod wodę do momentu aż tak osoba zacznie się dusić. Stosowano często takie tortury. Atak astmy to uczucie totalnego braku powietrza i zalewania dróg oddechowych. To gorsze niż przeżywanie bólu, dla pacjentów przeżycie niesłychanie traumatyczne, pozostawiające na całe życie koszmarny lęk. Całe nasze leczenie zmierza do tego, by u chorych nie doszło do takiego ataku.

Czy poważnym problemem w Polsce jest ciężka postać astmy? Jak dużo osób na nią choruje?

Ciężka postać astmy to chyba jeden z największych problemów zdrowotnych wśród chorych z chorobami układu oddechowego i chorobami alergicznymi. Leczenie pacjenta z ciężką astmą na świecie kosztuje średnio 20 razy więcej, niż pacjenta z astmą umiarkowaną czy łagodną. Dlatego zwracamy szczególną uwagę na tę populację. Na szczęście w Polsce nie jest duża, bo mamy ok. 20 tysięcy takich pacjentów z ciężką astmą, a wszystkich chorujących na astmę mamy ok. czterech milionów osób. Dlaczego choroba ta jest groźna? Co roku na świecie umiera na nią około dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi. W Europie na astmę umiera co godzinę jeden człowiek. Zazwyczaj zgony te dotyczą młodych ludzi, są przedwczesne i można ich uniknąć. Przykładem jest Finlandia, która dwadzieścia lat temu wprowadziła program leczenia astmy dotyczący wszystkich chorych. Dziś w tym kraju nie ma zgonów z powodu astmy, gdy jeszcze przed dwudziestoma laty było ich około dwóch tysięcy. Pacjenci mają tam dostęp do skutecznych terapii. Poza tym opracowane są wytyczne dotyczące leczenia choroby, a także jej zapobiegania. W ten sposób możemy w rzeczywistości obniżyć koszty leczenia, ponieważ ci pacjenci nie trafiają do szpitali i oddziałów ratunkowych, nie korzystają z licznych porad lekarza i mogą samodzielnie funkcjonować.

Co z leczeniem w Polsce? Ministerstwo wdrożyło program lekowy dla pacjentów chorych na ciężką postać astmy. Czy wszyscy chorzy mogą skorzystać z tego leczenia?

Niestety nie. Program jest bardzo restrykcyjny. Generalnie my przepisujemy leki zgodnie z charakterystyką leków. Natomiast w przypadku omalizumabu, to jest terapia biologiczna, specjalny program Ministerstwa Zdrowia, który jest bardziej restrykcyjny niż zapisy charakterystyki produktu leczniczego. Nie możemy więc dać go każdemu pacjentowi, który powinien otrzymać ten lek zgodnie z wykonanymi badaniami klinicznymi, tak jak dostają go pacjenci w Szwecji czy w Wielkiej Brytanii, tylko zgodnie z programem. Program celowo ograniczył liczbę pacjentów, by nie wydawać za dużo pieniędzy.

Czy dużo pacjentów z atakami astmy trafia do szpitala pomimo leczenia i przyjmowanych leków?

Coraz mniej pacjentów z astmą umiarkowaną trafia do szpitali, bo dostęp do leczenia w Polsce jest naprawdę dobry. Mamy dostęp do leków takich jak pacjenci na całym świecie. Tu nie można mieć żadnych zastrzeżeń do sposobu refundacji i tego jak działa minister zdrowia. Uważam, że to modelowa i świetna praktyka. Natomiast, problemem dziś są pacjenci z ciężką astmą, wymagający tego drogiego leczenia. Polska jest tak rozwiniętym krajem, że lek ten nie zrujnuje budżetu NFZ, a jest niesłychanie efektywny.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także