Marek Balicki były minister zdrowia ocenił expose Beaty Szydło.
Jak Pan ocenia expose Beaty Szydło?
To zależy jak na to spojrzymy, bo konkretów nie było. W związku z tym, to jest jakaś trudność. Natomiast, odejście od takiego urynkowiania systemu opieki zdrowotnej, gdzie biznes, pieniądz i zysk są ważniejsze, niż kompleksowość i ciągłość opieki nad pacjentem, uważam za słuszne. To jest problemem naszej służby zdrowia. Taką kropką nad i była ustawa o działalności leczniczej z 2011 roku, zgodnie z którą leczenie w Polsce jest działalnością gospodarczą, czyli biznesem. To jest nieporozumienie. Oceniam słowa nowej premier, jako dobry kierunek działań. Natomiast musimy zobaczyć szczegóły: na czym ten kierunek będzie polegał, bo też nie możemy wylewać dziecka z kąpielą. Wiadomo, że małe przychodnie, lekarze rodzinni będą zawsze lepiej działać jako forma działalności, natomiast szpitale nie powinny działać dla zysku i nie powinny być spółkami.
A czego Panu zabrakło? Nie było w expose słowa o pieniądzach, a tych mamy zdecydowanie za mało?
No tak, ale myślę, że w najbliższych latach będą rosły wynagrodzenia, a poziom bezrobocia spadnie, więc pieniędzy pojawi się więcej. Też jest jasne, że rząd nie obejmując jeszcze poszczególnych urzędów, nie mając jeszcze dokładnych danych, nie jest w stanie przed expose wszystkiego przygotować. Mamy wielki problem podwyżek dla pielęgniarek, który został fatalnie przygotowany z naruszeniem również zasad konstytucyjnych równości, bo podobny personel, o tym samym wykształceniu, pracujący na sąsiednim stanowisku pracy i tej podwyżki nie dostanie. Więc tu wiele problemów spadło. Oczekuję propozycji za kilka, kilkanaście dni jak tę sprawę rozwiązać. Zabrakło również tematu równych i równiejszych w systemie. Bo w Polsce nierówności społeczne w zdrowiu są bardzo duże. Są większe niż w większości krajów europejskich, jeśli nie we wszystkich. Są bardziej zbliżone do tego, co widzimy na wschód od Polski. I to jest wielki problem polityczny – co zrobić, by zmniejszyć różnice majątkowe, by dać szansę na lepsze życie tym dolnym 20 proc. społeczeństwa, i żeby te różnice były mniejsze. Dzisiejszy mężczyzna z wykształceniem zawodowym, czy podstawowym nawet jak mieszka w Warszawie to żyje krócej niż jego równolatek z wykształceniem wyższym.
A nie przeszkadza Panu finansowanie służby zdrowia z budżetu?
Ja jestem przeciwny finansowaniu z budżetu, ponieważ to w najbliższych latach służba zdrowia dostanie mniej pieniędzy. Zresztą politycy PiS zgadzali się ze mną tuż przed wyborami, że oderwanie od wynagrodzeń wielkości funduszy przeznaczonych na zdrowie, jest dość ryzykowne dla służby zdrowia, bo będzie takiego przyrostu, jaki może być w najbliższych latach, jeśli pozostanie składka zdrowotna. Czyli też coś na kształt podatku, ale powiązanego z wynagrodzeniami i sytuacją na rynku pracy. Więc obecnie byłoby to niekorzystne.
Jak Pan ocenia nowego ministra zdrowia?
Muszę powiedzieć, że jestem zdumiony tymi wszystkimi ocenami jeszcze nawet przed powołaniem i wręczeniem nominacji przez prezydenta. Zobaczymy. Konstanty Radziwiłł ma duże doświadczenie, wprawdzie nie ministerialne i nie parlamentarne, ale na szczeblu polityki krajowej. Jeździł do Brukseli, reprezentując samorząd lekarski. Życzmy mu więc jak najlepiej, bo to dla nas też będzie dobrze.